Pierwszy wywiad po śmierci męża
Agnieszka Woźniak-Starak postanowiła udzielić pierwszego wywiadu prowadzącej Dzień Dobry TVN Dorocie Wellman. Po śmierci ukochanego dziennikarka TVN zawiesiła działalność w telewizji. Jednak od jakiegoś czasu znów pokazuje się publicznie, by uczestniczyć w działaniach promocyjnych filmu "Ukryta gra", nad którym przez ostatni czas pracował jej mąż. Woźniak-Starak zaangażowała się w promocję thrillera szpiegowskiego z Billem Pullmanem i Robertem Więckiewiczem w rolach głównych.
Przypomnijmy, za produkcję tego obrazu odpowiada Watchout Studio, którego współzałożycielem był właśnie Piotr Woźniak-Starak. Wdowa po producencie przyznaje, że premiera filmu była dla niej ogromnym wydarzeniem:
„To było abstrakcyjne przeżycie, ale też niesamowite, bo film jest bardzo ciepło przyjmowany, dużo niesamowitych rozmów i spotkań. No i mnóstwo wrażeń po tej premierze” - mówi.
Dorota Wellman zapytała, jak Agnieszka radziła sobie z oglądaniem materiałów making-off z "Ukrytej gry", gdzie pojawia się jej zmarły mąż?
Fragmenty z Piotrkiem specjalnie na moje potrzeby zostały wycięte, więc nie oglądam, nie jestem w stanie jeszcze". "A jego głos"? - dopytała dziennkaraka. Agnieszka Woźniak-Starak odpowiedziała: "Zatykam uszy. (...) Jeszcze nie, jeszcze długo nie"...
Agnieszka Woźniak-Starak o marzeniach Piotra
W rozmowie z Dorotą Wellman, Agnieszka Woźniak-Starak opowiedziała nie tylko o „Ukrytej grze”. Dziennikarka zdradziła również, że jej mąż przed śmiercią był bliski zrealizowania swojego marzenia. Piotr pracował nad produkcją, która miała być jego reżyserskim debiutem – na współpracowników miał wybrać m.in.: Magdalenę Boczarską i Tomasza Kota.
„Jest jeden projekt, nad którym Piotrek pracował i to miał był jego debiut reżyserski. On o tym marzył. To miał być jego debiut z jego ukochanymi aktorami, czyli w rolach głównych Magda Boczarska i Tomek Kot. Magda Boczarska w podwójnej roli, bo miała zagrać bliźniaczki. To też było takie duże wyzwanie. Film miał mieć tytuł "Czarne serca", takie trochę znamienne dzisiaj i smutne. Ten film nie powstanie, bo tylko Piotr go widział. Myślę, że to byłby niezwykły, bardzo oryginalny projekt. Nie było takiego na polskim rynku. Piotrek lubił też robić coś, co będzie inne zupełnie i będzie przełamywać jakieś bariery” – wspomina żona.
Życie bez męża: „To jest jakiś nowy początek”
Piotr Woźniak-Starak zginął w sierpniu w tragicznym wypadku na jeziorze Kisajno. Musiało minąć kilka tygodni, by dziennikarka wróciła po tych wydarzeniach do świata mediów. Teraz każdy dzień jest trudny, ważne są małe krokie - jak sama zauważa. Potrzeba czasu, zmian i siły, by na nowo zorganizować życie. Agnieszka Woźniak- Starak przyznaje, że tęskni za dawną pracą, jednak po tragedii, jaka ją spotkała nie wyobraża sobie powrotu do rozrywki. Dodaje też, że póki co nie skupia się na przyszłości czy oczekiwaniach - "Nic gorszego mnie już w życiu nie spotka". Zwraca uwagę również na to, że miała wiele planów z mężem, jednak rzeczywistość zweryfikowała to podejście:
„Wydarzyło się coś takiego, co stawia wyraźną kreskę i ja też bym chciała bardzo dużo rzeczy zmienić, i wiele rzeczy robić inaczej. To jest jakiś nowy początek” - powiedziała - "mam pełną akceptację na to, co przyniesie życie i myślę, że taki ból i cierpienie nas najwięcej uczą".
Dodała również, że w tym trudnym czasie może liczyć na najbliższych:
„Mam bardzo silną grupę przyjaciół, którzy rzeczywiście byli z nami blisko i byli też blisko podczas tych najtrudniejszych momentów. Oni mi dają bardzo dużo i cieszę się, że są i wiem, że mnie nie zostawią. Powiem tak, nie było ani jednej osoby, na której bym się zawiodła w tej sytuacji”.
"Ukryta gra" - wypadek na planie
"Ukryta gra" to trzymający w napięciu thriller szpiegowski. Początek lat sześćdziesiątych. U szczytu kryzysu kubańskiego amerykańskie tajne służby porywają wybitnego matematyka Joshuę Mansky’ego. Nadużywający alkoholu zapomniany geniusz ma wystąpić w szachowym pojedynku przeciwko sowieckiemu mistrzowi Gawryłowowi na międzynarodowym turnieju w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki. Rywalizacja to jednak tylko przykrywka do szpiegowskiej rozgrywki. Kiedy sojusznicy okazują się wrogami i nie wiadomo, komu naprawdę ufać, Mansky musi wykonać decydujący ruch, mający powstrzymać konflikt nuklearny. W roli głównej - Bill Pullman. Ponadto w obsadzie znajdują się m.in. Robert Więckiewicz, Lotte Verbeek, James Bloor i Aleksiej Sieriebriakow.
W rozmowie na temat tej wyjątkowej polskiej produkcji dowiedzieliśmy się, że prace nad "Ukrytą grą" nie zawsze szły zgodnie z planem. Realizacja tego projektu zajęła twórcom siedem lat. Założeniem produkcji już od samego początku było stworzenie polskiego filmu na światowym poziomie i zaangażowanie świetnej obsady - w tym hollywoodzkiego aktora. Jak się okazuje, to nie było wcale takie proste. Po rozmowach z laureatem Oscara, Williamem Hurtem, który zgodził się na udział w "Ukrytej grze", wszyscy odetchnęli z ulgą... jednak w pierwszym tygodniu zdjęć, w szóstym dniu nagrań aktor miał poważny wypadek i nie mógł kontynuować nagrań. Produkcja musiała zareagować błyskawicznie i rozwiązać problem jak najszybciej. Znalezienie dobrego aktora w tak krótkim czasie to nielada wyczyn, jednak wszystko skończyło się dobrze:
„Zawiesili zdjęcia na 48 godzin i dosłownie po paru dniach w Polsce wylądował Bill Pullman” - zdradziła dziennikarka.
"Ukryta gra". W kinach od 8 listopada
"Ten film to siedem lat ciężkiej pracy całego Watchout Studio i wielu innych wspaniałych ludzi. To był ciężki projekt, ale jestem z chłopaków niesamowicie dumna i cieszę się, że przynajmniej w maleńkim stopniu mogłam być jego częścią. Razem z Joasią Sulmirską i Krzyśkiem Arszennikiem przygotowaliśmy making of „Ukrytej gry”, czyli reportaż o kulisach powstawania filmu, a sytuacji kryzysowych, wierzcie mi, nie brakowało. Mogłabym o tym filmie pisać bez końca, o wspaniałej scenografii Allana Starskiego (musicie zobaczyć jak spektakularnie wyczarował Brooklyn na warszawskiej Pradze!), o niesamowitych zdjęciach Pawła Edelmana, o Billu Pullmanie, który jest chyba najbardziej uroczym człowiekiem na świecie, o Piotrku i Krzysiu Tereju, którzy walczyli o tę produkcję jak lwy, ale tak naprawdę chciałam Wam powiedzieć - idźcie na ten film, żeby zobaczyć kawałek naprawdę dobrego światowego kina, które od początku do końca powstało w Polsce" - zapewnia Agnieszka Woźniak-Starak.