fot. pixabay.com
CDA na cenzurowanym
Amerykańska organizacja MPAA regularnie publikuje raporty dotyczące łamania praw autorskich należących do tamtejszych studiów oraz wytwórni filmowych. Stowarzyszenie ostrzega również przed stronami internetowymi z całego świata, które – jego zdaniem – służą piractwu. W najnowszym raporcie MPPA na taką listę trafiło trzydzieści różnych witryn, w tym polski serwis streamingowy CDA. Oferuje on filmy i seriale, które mogą dodawać także sami internauci.
„CDA.pl jest najpopularniejszym w Polsce pirackim serwisem, w którym użytkownicy z całego świata mogą oglądać treści zamieszczone tam z pominięciem praw autorskich. Obecnie pod względem popularności CDA.pl pokonuje kilka serwisów VoD działających legalnie w tym kraju. Operator serwisu, CWMedia S.A. korzysta z usługi Cloudflare, która ukrywa adres IP serwisu, utrudniając jego lokalizację. Dodatkowo serwis korzystający z hostingu OVH korzysta z usługi reverse proxy, która utrudnia posiadaczom praw autorskich zidentyfikowanie źródeł pochodzenia plików” – argumentuje decyzję o wpisaniu polskiego portalu na swoją czarną listę stowarzyszenie MPAA.
„Nie zgadzamy się z zarzutami”
Polski portal nie zgadza się jednak z tymi oskarżeniami, odcina się od zarzutów i zapowiada walkę o swoje dobre imię. Wolfgang Laskowski, rzecznik spółki CDA, w rozmowie z wirtualnemedia.pl stwierdził, że działanie MPAA nie rodzi żadnych konkretnych konsekwencji, jednak w grę wchodzą tutaj straty wizerunkowe, dlatego też firma nie zamierza zostać obojętna wobec oskarżeń wysuwanych przez Amerykanów.
„To prawda, że znaleźliśmy się w tym raporcie, ale nie zgadzamy się z zarzutami użytymi wobec nas i będziemy w tej sprawie interweniować w MPAA z użyciem oficjalnych procedur” – zapowiada Wolfgang Laskowski, odnosząc się do zarzutów o propagowanie piractwa: „Tak, takie przypadki się zdarzają, tak samo jak w przypadku wszystkich – podkreślamy wszystkich!– społecznościowych serwisów wideo, gdzie użytkownicy dodają materiały. I tak samo problem ten dotyczy CDA.pl, jak i YouTube, Dailymotion, Vimeo i pozostałych”. Jednocześnie rzecznik portalu zapewnia, że działa on taki w sposób, by zminimalizować to zjawisko.
„Po pierwsze, działając zgodnie z polskim i unijnym prawem stosujemy zasadę notice and takedown i usuwamy bezzwłocznie wszystkie treści naruszające prawo. Po drugie, udostępniamy partnerom i podmiotom mającym prawa autorskie do filmów narzędzie pozwalające na samodzielne usuwanie wszystkich ww. filmów. Tego prawo od nas nie wymaga, ale jest to rozwiązanie znacznie zwiększające skuteczność walki z nielegalnymi treściami” – przekonuje.