„Dark”
Niemiecka produkcja z 2017 roku łączy w sobie elementy science-fiction i dramatów rodzinnych, które rozgrywają się na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Zawiła fabuła niejednokrotnie wbija w fotel, a wielowymiarowe postacie sprawiają, że ciężko choć na moment odejść od ekranu. Dodajmy jeszcze do tego mroczny klimat, garść tajemnic oraz wybitną muzykę, a powstanie serial idealny na te wieczory, kiedy mamy ochotę na coś wciągającego i wymagającego. Uwaga – warto przygotować sobie kartkę i długopis, aby nie pogubić się między jedną linią czasową a drugą, a trzecią, a czwartą…
„Miasteczko Twin Peaks”
Akcja kultowego dzieła Davida Lyncha zaczyna się co prawda w lutym, kiedy to 24. dnia miesiąca o 11:30 agent Dale Cooper przyjeżdża do tajemniczego miasteczka, aby rozpocząć wyjątkowo nieszablonowe śledztwo, ale nie oznacza to, że produkcja nie jest idealnym wyborem na jesień. Dlaczego warto skusić się właśnie na ten legendarny wręcz serial? Spójrzmy tylko: melancholijny klimat, liczne sekrety, nadprzyrodzone elementy, a do tego niepodrabialny styl Lyncha, który pełen jest uczucia niepokoju i intrygujących, a nawet dziwnych postaci. Czego można chcieć więcej, kiedy za oknem deszcz, a w pokoju ciepły koc i paląca się obok świeca, prawda?
„Kochane kłopoty” (częściej znane jako: „Gilmore Girls”)
Serial, który pokochały pokolenia. Historia mamy i córki – Lorelai oraz Rory Gilmore – przez lata zyskała miano jednego z ulubionych seriali na jesienne dni. Wspaniały nastrój, cudowne stylizacje bohaterek, które pełne są ciepłych swetrów, ogrom książek czytanych przez nastolatkę oraz pełne emocji rozmowy. Tylko tyle i aż tyle wystarczyło, aby dla wielu widzów to właśnie ta produkcja była serialem, który co roku odpalany jest wraz z pierwszymi spadającymi na ulicę liśćmi.
„Nawiedzony dom na wzgórzu”
Dzieło Mike’a Flanagana niemal od razu po premierze stało się prawdziwym hitem. Twórcy „Nawiedzonego domu na wzgórzu” napisali nową historię w gatunku horroru i chociaż nadal jest to produkcja dla widzów o mocnych nerwach, to „straszą” tutaj zupełnie inne rzeczy niż wyskakujący zza drzwi potwór, co często kojarzone jest z rzeczami tego typu. Choć atmosfera bywa gęsta niczym mgła, a w fabule pojawiają się elementy całkowicie nie z tej ziemi, to pod całą tą warstwą kryje się opowieść o żałobie, traumie i rodzinie, która wystawiona jest na próbę. A nie ma lepszej pory roku niż jesień, by próbę tę obejrzeć i przy okazji pozwolić sobie na gęsią skórkę. Warto też podkreślić, że sprawne oko wyłapie, że straszy nie to, co oczywiste, ale prędzej schowane pod schodami.
„Sześć stóp pod ziemią”
Wielokrotnie nagradzany serial przedstawia losy rodziny Fischerów, która prowadzi zakład pogrzebowy. Choć mogłoby się wydawać, że taki opis sugeruje jedynie wizję przygnębiającego dramatu międzypokoleniowego, to nie do końca tak jest. Rzeczywiście życie Fischerów raczej krąży wokół tematu śmierci, ale nie brakuje w nim też humoru – często tego „czarnego” – a także normalnych ludzkich spraw, takich jak dorastanie czy budowanie relacji międzyludzkich. „Sześć stóp pod ziemią” to specyficzna, ale solidna produkcja, wobec której nie da się pozostać obojętnym. A jaka pora roku będzie lepsza na ten seans niż jesień? Znacie odpowiedź.