Sędzia z misją
Orzekała niegdyś w Sądzie Okręgowym w Łodzi, w najbardziej medialnych procesach karnych, między innymi łódzkiej „Ośmiornicy”, czy gangu „Popeliny”. Jest uważana za ekspertkę od przestępczości zorganizowanej. Obecnie jest sędzią w stanie spoczynku, ale nie należy do osób spędzających czas samotnie w domu. Wiele podróżuje po kraju - brat pani Anny stwierdził, że przejeżdża nawet kilkaset tysięcy kilometrów każdego roku, by nauczać społeczeństwo ważnych kwestii prawnych.
Uznała, że uświadamianie ludzi na takich spotkaniach jest niebywale potrzebne, ponieważ dzieci często nie zdają sobie sprawy z tego, czym jest przestępstwo. Znanej w całym kraju sędzi nie brakuje orzekania na Sali Sądowej. Teraz robi równie wartościowe rzeczy, ale zaznaczyła, że może wykonywać je właśnie dzięki temu, że kiedyś orzekała. Docenia to, co robi, ponieważ dzięki temu może sprawić, że ten świat będzie sprawiedliwszy. Zaczęła walczyć o prawa dla najmłodszych. Jej inicjatywą były również lekcje wychowawcze na Sali Rozpraw. Młodzież brała udział w prawdziwych przewodach sądowych. Dzięki Anny Marii Wesołowskiej w sądach powstały specjalne pokoje, w których przesłuchuje się najmłodszych.
Trudny rok za Anna Marią Wesołowską
Anna Maria Wesołowska jest szczęśliwą mamą dwóch córek, które również wybrały prawniczą ścieżkę zawodową. Sędzia może cieszyć się także piątka uroczych wnuków, z którymi stara się spędzać jak najwięcej czasu. Jednak ostatni rok był naprawdę bardzo trudny dla pani Anny. Niestety doświadczyła śmierci ukochanego męża Ryszarda. Para znała się od czasów nastoletnich i bardzo się wspierała w trudnych chwilach. Sędzia bardzo przeżyła tę stratę i do tej pory nie może powstrzymać łez, gdy wróci wspomnieniami do tamtych chwil.
Chyba jeszcze nie umiem...
- ze łzami na policzkach odpowiedziała dziennikarce na pytanie o zmarłego męża.
Mąż był osiem lat starszy, był wykładowcą. Pamiętam, że moja mama była nim zachwycona. Przez lata, będąc sporo młodsza od niego, żyłam pod parasolem ochronnym
- mówi Wesołowska.
Sędzia nie zwalnia tempa, nawet pomimo wykrytej choroby. Kilka miesięcy temu Anna Maria Wesołowska musiała zmierzyć się z kolejnym bolesnym problemem. Tym razem chodziło o zdrowie sędzi. Wykryto u pani Ani guza mózgu, którego należało usunąć operacyjnie.
Choroba ta może zdarzyć się każdemu. Nie traktowałabym tego jako cios od losu, tylko pewną rzecz, którą muszę załatwić i to wszystko. Przeszłam (operację, przyp. red.), żyję, chodzę, mówię, widzę, a mogło być różnie, więc wszystko skończyło się dobrze
- oznajmiła dumnie, po czym podsumowała temat choroby:
Choroba jest trochę w naszej głowie. Jeżeli pozytywnie do niej podchodzimy, to ona gdzieś ucieka.
W tym wyjątkowo trudnym dla Anny Marii Wesołowskiej roku pomogli jej najbliżsi. To rodzina pozwoliła pani Annie przetrwać ciężkie chwile. My również życzymy dlaszych sukcesów i edukowania młodych Polaków o ich prawach.
Zobacz także: