Wydawałoby się, że sytuacja jest idealna. Blondynka za kierownicą, pusta jezdnia, brak kamer i świadków. Taksówkarz uznał, że trzeba wykorzystać szansę na wymuszenie odszkodowania, z którego naprawiłby leasingowe, już wcześniej uszkodzone auto. Zajechał kobiecie drogę tak, że już nie dało się wyhamować. Potem już została odstawiona scenka, dzięki której mogło mu się udać dostać niezasłużone odszkodowanie. I pewnie by się udało, gdyby nie kamera w samochodzie kobiety. Zobaczcie, jak to wyglądało!