Zwycięstwo reprezentującej Izrael z utworem „Toy” Netty Barzilai w tegorocznym Konkursie Piosenki Eurowizji wzbudziło wiele kontrowersji. Nie mniejsze emocje rozpaliło również przemówienie triumfatorki, w którym Netta zapowiedziała przyszłoroczną Eurowizję w Jerozolimie. Z pozoru zwyczajna mowa, którą Barzilai wygłosiła po ogłoszeniu jej zwycięstwa, wywołała wiele kontrowersji. „Za rok w Jerozolimie” – to słowa reprezentantki Izraela, które stały się źródłem wielu zarzutów.
Netcie zarzucono bowiem, że jej wypowiedź była prowokacją i deklarację polityczną, a to dlatego, że Jerozolima od lat jest przedmiotem konfliktu pomiędzy Izraelem a Palestyńczykami. Pojawiły się nawet plotki o możliwości zdyskwalifikowania reprezentantki Izraela, bowiem Eurowizja nadal – przynajmniej oficjalnie – jest konkursem apolitycznym. W końcu bojkotu Eurowizji w Jerozolimie zaczęły domagać się społeczności z kilku europejskich państw, przeciwne działaniom Izraela.
Na oficjalnej stronie Eurowizji na Facebooku pojawił się teraz wpis, który stawia jeszcze większy znak zapytania nad miejscem organizacji kolejnej edycji konkursu. „Już nie możesz doczekać się przyszłorocznej Eurowizji? My też, ale nie kupuj jeszcze biletów lotniczych. Na oficjalne informacje dotyczące miejsca i daty będą pojawiać się w oświadczeniach na naszych oficjalnych kanałach” – poinformowała Europejska Unia Nadawców, która jest organizatorem Eurowizji.
Jak donoszą natomiast izraelskie media, Europejska Unia Nadawców ma zastrzeżenia nie tyle do kontrowersyjnej wypowiedzi Netty, co wobec działań izraelskich polityków w sprawie kolejnej edycji konkursu. Nad Eurowizją w Izraelu zawisły czarne chmury i sytuacja może być znacznie poważniejsza, niż wcześniej się wydawało. Organizator Eurowizji ma bowiem obawy, że inicjatywa została upolityczniona w związku z ostatnimi wypowiedziami izraelskich ministrów kultury i komunikacji.
Minister kultury Miri Regev i minister komunikacji Ayoub Kara chcieli bowiem, by to właśnie te dwa ministerstwa były odpowiedzialne za produkcję konkursu. Jak podał dziennik „Haaretz”, Izrael miał również zaprosić do udziału w przyszłorocznym konkursie Dubaj. Żaden z ministrów nie ma jednak takich uprawnień. Dlatego też Europejska Unia Nadawców postanowiła teraz uważniej przyglądać się działaniom Izraela.