Festival Burning Man: na oczach 50 tys. uczestników wbiegł w płonącą konstrukcję. Tragedię zarejestrowała kamera

Na festiwalu "Burning Man" 41-letni mężczyzna przedarł się przez dwa kordony ochrony i wbiegł w płomienie. Mimo licznych prób nie udało się pomóc samobójcy. Spłonął żywcem.

Festival Burning Man odbywa się co roku w stanie Nevada na pustyni Black Rock. Najważniejszym momentem w ciągu 9 dni imprezy jest podpalenie ogromnej, przygotowanej specjalnie na tę okazję konstrukcji. Często jest to instalacja artystyczna o charakterze symbolicznym. W tę konstrukcję uczestnicy festiwalu wtykają kartki, na których wypisują swoje najcięższe doświadczenia i bolesne historie z życia. Chcą w ten sposób oczyścić się ze swoich trosk i trudów, odnaleźć nowy początek w tej niezwykłej, widowiskowej ceremonii.

Joe Mitchell miał 41 lat, na stałe mieszkał w Szwajcarii, a pochodził z USA. W momencie kulminacyjnym postanowił przedrzeć się przez podwójny kordon ochroniarzy i wbiegł prosto w środek rozpalonej konstrukcji. Niestety, nie udało się go uratować, ponieważ rozpalona konstrukcja zaczęła się już powoli załamywać i spadające z góry fragmenty zagrażały życiu i zdrowiu ratowników. Gdy tylko nadarzył się odpowiedni moment, wyciągnięto poszkodowanego. Był w stanie krytycznym i natychmiast przewiezienio go do szpitala. O poranku stwierdzono jego zgon. Kolejne dwa dni imprezy odwołano. Ten dramatyczny, samobójczy moment zarejestrowała kamera. Około trzeciej minuty widać, jak mężczyzna wbiega w płomienie. 

Komentarze
Czytaj jeszcze: