Trzy lata temu w życiu Filipa Chajzera nastąpiła tragedia. W wypadku samochodowym pod Płońskiem zginął jego pierwszy syn, 10-letni Maks. To z pewnością były trudne chwile dla dziennikarza, do którego szczęście znów się uśmiechnęło. Chajzer bowiem znów został tatą. Sam dziennikarz wydaje się, że stanął na nogi i zdobywa kolejnych fanów swoją bezinteresownością i zarażającym optymizmem. Okazuje się, że mimo upływu czasu, cień okropnych wydarzeń wciąż pozostał. O tym powiedział Chajzer w rozmowie z "Vivą!".
"Wykonałem gigantyczną pracę. Nie tylko ja, ale też ludzie, którzy się mną zajmowali, którzy nadal się mną zajmują, rodzina, przyjaciele. Uprzedzając kolejne pytania – rozdrapywanie tego tematu nie jest jeszcze chyba najlepszym pomysłem. Dla swojego zdrowia psychicznego staram się o tym nie pamiętać. Do wszystkiego trzeba w życiu dojrzeć. Jestem na etapie osiągnięcia równowagi. Oczywiście każda krytyka, każdy hejt ma swoje granice. Jeśli ta granica zostaje przekroczona, to rzeczywiście zdarza się, że puszczają i nerwy. Na szczęście coraz rzadziej" – wyznał dziennikarz, który od trzech lat walczy o lepsze dni, a także z hejtem, jaki się na niego wylał po śmierci syna.
Teraz można tylko trzymać kciuki, by z każdym dniem było coraz lepiej.