Jocelyn Wildenstein to 77-latka, która znana jest przede wszystkim z tego, że oszpeciła się za pomocą operacji plastycznych. To właśnie przez te nieudane zabiegi została okrzyknięta "kobietą-kotem". Jednak najwyraźniej Wildenstein teraz będzie próbować udowodnić, że swój wygląd zawdzięcza naturze. Według niej urodę zawdzięcza... szwajcarskiemu pochodzeniu.
"Nie. Gdy patrzymy na moje stare zdjęcia myślę, że może byłam na nich ładniejsza, bo z wiekiem traci się pewną świeżość. Ale wciąż mam te same oczy, te same wydatne policzki i ten sam nos. Choć wtedy byłam może ładniejsza" – powiedziała w rozmowie z "Daily Mail".
To nie wszystko. Kobieta-kot jest również przekonana, że przypomina Brigitte Bardot. Podobieństwo to ma zawdzięczać między innymi "wydatnym kościom policzkowym" oraz długim włosom. W to wierzy również jej kochanek.
"To szalone. Zwykle, gdy chodzimy do restauracji lub niektórych francuskich lokali, mówią: "Cześć, Brigitte"" – stwierdziła. Jej partner wtórował: "Faktycznie wyglądasz jak Brigitte Bardot".
Mężczyzna miał również powiedzieć, że "nie rozumie, o co mediom chodzi z tą "kobietą-kotem"".
"Nigdy naprawdę nie zrobiła nic, by zmienić twarz. Mam jej zdjęcia z czasów, gdy miała 16 lat i wyglądała dokładnie tak samo jak dzisiaj" – stwierdził ukochany Wildenstein.
Ten wywiad z pewnością przejdzie do historii. Nie tylko dlatego, że Jocelyn zaprzecza operacjom plastycznym, ale również dlatego, że jest to pierwszy od 20 lat wywiad, którego udzieliła 77-latka.