„To jest moje dziecko”. Złota płyta i duma z własnej drogi
Julia Wieniawa nie kryje radości z sukcesu „Światłocieni”.
Jestem z siebie bardzo dumna. Dumna z tej płyty jestem niesamowicie, ale tego, że jest już złota i pokryła się złotem, tego się naprawdę nie spodziewałam. To był miły akcent i miła niespodzianka.
– mówi artystka.
Praca nad albumem trwała ponad dwa lata i – jak przyznaje Wieniawa – wymagała kilku podejść. „Miałam trzy aż próby do drugiego albumu. Dopiero za trzecim razem się to udało i wreszcie jest namacalny produkt. Chociaż nie lubię mówić produkt o swojej sztuce, ale tak jest, jest album, można go dotknąć, powąchać, przesłuchać. Jestem dumna z tego, naprawdę. I od warstwy muzycznej, przez warstwę tekstową, aż do wizualnej, bo na każdym etapie byłam bardzo mocno obecna, więc jest to takie moje dziecko. From the bottom of my heart”.
„Moja spójność to zmienność”. O sile kobiecości i braku szufladek
Nowa płyta Wieniawy to kalejdoskop emocji i brzmień. Artystka nie boi się eksperymentować, łączy pop z elektroniką, taneczne rytmy z nostalgią. „Ta płyta jest bardzo różnorodna. Jest tam i zarówno dużo takich lekkich brzmień popowych, ale też nostalgicznych, emocjonalnych w tekstach. I to jest ta właśnie świetlista strona, moje świetliste oblicze. I jest też Anastazja, moje alter ego, czyli bardziej ta mroczna. Ciemna strona płyty, czyli takie cięższe brzmienia, taneczne, elektroniczne. Myślę, że takim motywem przewodnim, coś, co jest spójną tej płyty, jest siła, kobiecość, pewność siebie i brak wstydu przed tą pewnością siebie i byciu tym, kim jestem. I do tego też namawiam tą płytą swoich słuchaczy, żeby być sobą i nie bać się tego i nie przepraszać za to”.
Wieniawa podkreśla, że nie chce być szufladkowana. „Bałam się, że właśnie zarzuci się mi niespójność, ale właśnie zrozumiałam, że jedyną moją spójną jest moja zmienna. Wszyscy jesteśmy pełni kontrastów i dlatego nie chciałam się szufladkować”.
„Jeszcze nigdy nie czułam się sobą tak”. O tekstach, emocjach i sile prostoty
Wieniawa coraz odważniej sięga po własne teksty. „Dzięki Mimi Wydrzyńskiej zrozumiałam, że hej, wystarczy się po prostu odważyć i spotkać ze sobą, ze swoimi emocjami. Zrozumiałam, że ja naprawdę mam o czym pisać i przestałam się zakrywać za poezją. Na tej płycie wręcz zależało mi na takim prostym, łopatologicznym momentami przekazie, bo przestałam się bać siebie przede wszystkim”.
Jednym z najważniejszych dla niej wersów jest: „Jeszcze nigdy się nie czułam sobą tak”. „To jest takie wolnościowe. To jest takie uwalniające. To jest takie, jakby spadł z ciebie cały ciężar i nagle możesz być sobą”.
„Kocham” – manifest kobiecości i viralowy sukces
Szczególne miejsce na płycie zajmuje utwór „Kocham”, który stał się viralem w mediach społecznościowych.
To był mój manifest kobiecości, to była piosenka ode mnie dla siebie, a potem stała się też piosenką ode mnie dla wszystkich kobiet. Nie sądziłam, że to będzie aż taki viral. To, że wrzucały to kobiety po chemioterapii, z różnymi bliznami, z różnymi historiami... wzruszam się, jak o tym myślę, bo to naprawdę połączyło wszystkich i nie tylko kobiety to wrzucały, faceci też, osoby reprezentujące społeczność LGBTQ+. Ta piosenka jest dla wszystkich. To jest o akceptacji, o kochaniu siebie. To jest chyba mój największy sukces w ogóle w życiu jak na razie.
Wieniawa opowiada o pracy nad płytą w tzw. campie, gdzie powstało ponad 30 szkiców utworów w cztery dni. „Ja jestem ADHDowcem stwierdzonym, więc dla mnie to był idealny system pracy, że po prostu każdy producent miał swój pokój ze swoim ministudiem. I ja tam wskakiwałam hop, hop, hop, hop, hop i zostawiałam jakieś topline'y, czyli melodie na tym, co oni przygotowali”.
Współpraca z Pezetem przy utworze „Wybaczam” była spełnieniem marzeń. „Napisałam do Pezeta w ogóle z myślą, no dobra, pewnie mi nie odpisze, bo z tymi raperami to różnie bywa. (...) Odpisał mi po dwóch minutach, a właściwie nagrał mi głosówkę mówiąc, że mega mu się podoba utwór, że piękna melodia, że bardzo fajny tekst, że totalnie go czuje”.
„To nie jest tylko album. To jest moja droga do siebie”
Dla Julii Wieniawy „Światłocienie” to nie tylko muzyka, ale zapis osobistej drogi. „Ten album to nie jest tylko album. To jest dla mnie w ogóle droga, moja droga do siebie, moja droga do kobiecości, do pewności siebie. Takiej prawdziwej, w pełni, nie maski i w ogóle zapisek moich różnych przeżyć, rozterek, historii”.
Trasa koncertowa i zaproszenie do świata Julii
Julia Wieniawa już zaprasza na trasę koncertową promującą „Światłocienie”. „Zakochajcie się w Julce, w jej osobowości, w jej muzyce, na trasie koncertowej, która już za chwilę” – zachęca Karina Nicińska.





