Trwa wyścig z czasem, bo choć prognozy pogody na najbliższe dni nie są złe, to sztorm wcześniej czy później nadejdzie. A bez steru można to oznaczać dla kajakarza olbrzymie kłopoty. I choć nikt nie chce nawet myśleć o najgorszym, to wszyscy zdają sobie sprawę z tego w jak trudniej sytuacji znalazł się Aleksander Doba.
Piotr Chmieliński, koordynator medialny wyprawy stara się zaangażować do pomocy armatorów by załoga któregoś z przepływających statków udzieliła Polakowi pomocy. Jednak koszty całej akcji mogą być olbrzymie. W tej chwili kajakarz znajduje się około 1000 mil morskich od wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Do Lizbony zostało mu 2000 mil morskich.
Sprawę wyjaśnia Piotr Chmieliński: