Sam fakt trzymania w domu lisa wydaje się trochę absuradalny, ale sytuacja wygląda tutaj na opanowaną. Lisek jest udomowiony, nosi obrożę, nie zachowuje się agresywnie. Jednak nie wyzbył się ani trochę swojej złośliwej lisiej natury. Cały czas zaczepia swojego najlepszego kumpla pas i namawia go do zabawy.
Pies z kolei stosuje metodę stoickiego spokoju i ignorowania głupich zachowań. Całość trwa dość długo i jest naprawdę zabawna. Które z nich wytrzyma dłużej? :)