Gdzie jest Latte?
Kilka dni temu amerykańskie media donosiły, że doszło do niecodziennego „porwania”. Mała suczka o wdzięcznym imieniu Latte najprawdopodobniej została porwana przez… sowę! Jak informuje magazyn „People”, to niecodzienne zdarzenie miało miejsce w Arizonie. Dwunastotygodniowa Latte – podopieczna fundacji Foothills Animal Rescue zajmującej się bezdomnymi zwierzętami – wyszła na spacer i przez długi czas nie wracała. Zaniepokojona opiekunka niezwłocznie udała się na poszukiwania psiaka, włączając w tę akcję znajomych z okolicy oraz nagłaśniając sprawę w lokalnych mediach. Przez kilka godzin ich działania niestety nie przynosiły rezultatu…
Szczęśliwy finał
Po upływie 12 godzin pewien mężczyzna znalazł mocno poturbowaną Latte na polu golfowym, a jej zdjęcie wrzucił do sieci, przez co opiekująca się szczeniakiem Bonnie Ziegler była w stanie szybko go namierzyć. Po przeprowadzonych badaniach lekarze stwierdzili, że ważąca ok. 5 kilogramów Latte najprawdopodobniej została… porwana przez sowę, a pazury ptaka pozostawiły głębokie rany na głowie i szyi suczki. Historia tego nieprawdopodobnego uprowadzenia mocno poruszyła odbiorców, którzy postanowili zorganizować zbiórkę funduszy na pokrycie kosztów leczenia psa. Na facebookowym profilu fundacji pojawiło się więc podziękowanie od samej Latte:
„Powiem Wam, że bycie porwanym przez sowę nie jest wcale zabawne, ale szybko wracam do zdrowia. Nadal szybko się męczę, mam blizny i kaszel, lecz ogólnie czuję się dobrze”
– czytamy w specjalnie opublikowanym poście. Jak widać, w tym przypadku powiedzenie „pieskie życie” nabiera zupełnie innego znaczenia!