Marta Wiśniewska wspomina to, co działo się w 2005 roku
Mandaryna w trakcie realizacji programu wielokrotnie rozmawiała z osobami z produkcji. Fragmenty wywiadów są emitowane w kolejnych odcinkach „Azji Express”. Ostatnio 46-latka wróciła do wydarzeń sprzed niemal dwóch dekad. Opowiedziała, co przeżyła, gdy była jeszcze w związku z Michałem Wiśniewskim. Pamiętacie jej występ w Sopocie?
Mandaryna wspomina Sopot. Polały się łzy
Marta Wiśniewska swoją karierę zawodową związała z tańcem. Gdy była żoną lidera Ich Troje spróbowała również swoich sił w branży muzycznej. Wydała trzy płyty, a wiele osób z pewnością pamięta wykonywane przez nią utwory: „Ev'ry Night”, „Here I Go Again”, „You Give Love A Bad Name”, „Bo z dziewczynami”, czy „Windą do nieba”.
W 2005 roku pojawiła się na sopockiej scenie, by zawalczyć o Bursztynowego Słowika. Jej występ wiele osób wspomina do dziś. W ostatnim odcinku „AE” 46-latka wróciła do tamtego zdarzenia. To, co wydarzyło się po wypowiedzeniu słynnego już dzisiaj pytania „Znacie Ev'ry Night?”, przyczyniło się do zakończenia wokalnej kariery Mandaryny.
Jeśli ktoś do kogoś mówił: „O, zobacz, Mandaryna idzie”, to od razu wiedziałam, że mówi: „Ty, to ta z tego Sopotu”.
– wspomina artystka i dodała – „Wiadomo, ja tę szufladę zamknęłam, ale ludzie nie”. Marta musiała zmierzyć się z ogromnym hejtem, jednak wyciągnęła lekcję z tamtego okresu. Wówczas ogromnym wsparciem była dla niej rodzina. 46-latka przepracowała to, co wydarzyło się po 2005 roku i zamknęła ten rozdział.
Jestem dumna z tej starej Mandaryny — dla moich dzieci ten Sopot nie jest symbolem porażki, tylko siły.
Po latach nie kryje emocji i ze wzruszeniem mówi o więzi z dziećmi: „Oni po prostu przy mnie byli, jak takie tarcze”. Dziś jej córka i syn są już dorośli, a Marta utrzymuje z nimi bliskie stosunki. Są w stałym kontakcie, niejednokrotnie razem pracują i mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji.
Moja obecna relacja z dziećmi to jest bardzo duża też ich zasługa. (… ) Jestem pierwszą osobą, do której dzwonią. To serce tej rodziny, które bije w trzech ciałach, to jesteśmy my. To są moje dzieci, to są moje skrzydła – najlepsze, co mi się w życiu przydarzyło. (…) Ja mogłabym nie mieć nic, no ale muszę mieć ich przy sobie.