Na podstawie śledztwa dowodowego i podczas kolejnych przesłuchań wyszło na jaw, że kobieta, bezpośrednio przyczyniła się do śmierci narzeczonego. Jak sama przyznała: „bo miała już dość jego seksualnych zachcianek”.
Graswald przyznała się do winy. Kilka lat temu wybrała się ze swoim narzeczonym na kajaki po rzece Hudson w okolicach Nowego Jorku. Właśnie tam upozorowała wypadek uszkadzając kajak swojego partnera. Dopiero po tym, jak utonął, zadzwoniła po pomoc. Wówczas zeznawała, że łódka mężczyzny wywróciła się, a przez silny prąd – nie miała szans go uratować, więc wróciła na brzeg.