Dorota Doda Rabczewska w wywiadzie dla "Plejady" wyznała, ze praca na planie filmowym nie jest taka łatwa "pierwszy dzień dla mnie był bardzo paraliżujący". Gwiazda bowiem zagra u boku doświadczonych aktorów takich jak: Marcin Dorociński, Cezary Pazura czy Adam Wronowicz.
Doda opowiedziała o swojej grze aktorskiej: "z dużo większą łatwością gra mi się sceny, które dla innych aktorów byłyby cięższe, które wymagają jakiś agresji, takiego konkretnego podejścia, brutalności. Ostatnio cała pływałam we krwi, aż mój kolega - aktor, który na którego się darłam – wystraszył się, ale akurat było bardzo wesołe dla mnie. Ciężej mi się gra takie subtelne sytuacje, kiedy musze pokazać więcej uczucia, takiej empatii." – wyznała piosenkarka. Zapytana o to, czy w filmie usłyszymy jej charakterystyczny śmiech, stanowczo odpowiedziała, że nie. Dorota Rabczewska dodała, że nie będzie grała Dody: "bo ja w ogóle tutaj nie przemycam Dody. Dody tutaj nie ma jednego procenta. Ja nawet mam inny głos, jak gram w tej roli".
Gwiazda zachęciła do obejrzenia "Pitbulla. Ostatni pies" w reżyserii Władysława Pasikowskiego. Zatem dlaczego powinniśmy zobaczyć film? Doda wyjaśniła: "Przede wszystkim dlatego, że udało się produkcji tego filmu połączyć rzeczy, które na prawdę w ostatnim czasie jest ciężko połączyć, czyli wybitnego reżysera, pierwsza ligę aktorów, nie mówię o mnie, tylko o moich kolegach z planu filmowego, całą ekipę, która jest na prawdę ekipą jedną z lepszych w Polsce i to wszystko będzie tworzyło jakość filmu najgłośniejszego 2018. Ja jestem tylko tam takim dodatkiem, który rzeczywiście - jak magnez działa na moich fanów". Zapewniła również, że będzie to kryminalny przebój filmowy trzymający w napięciu. Oczekujących na premierę uprzedziła, iż "to nie będzie głupia komedia, nie, nie będzie".
