"Podejmujemy już interwencje w piaskownicy"
Mimo, że sytuacja brzmi absurdalnie, policjanci wezwani na interwencję musieli zareagować. Kobieta zgłosiła, że jej dzieci zostały pobite na sali zabaw. Poszkodowani i napastnik byli na miejscu. Pomoc medyczna nie była potrzebna - sprawa brzmiała naprawdę poważnie. Patrol został wysłany pod podany adres, później jednak okazało się, że rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Policjanci musieli być bardzo zdziwieni, gdy dowiedzieli się, że sprawcą pobicia jest... dwulatek.
"Sytuacja zwala z nóg" - komentuje rzecznik zakopiańskiej policji
Ofiarą miał być dwulatek i trzylatek, jednak ofiary z matką - która zgłosiła pobicie - oddalili się z miejsca zdarzenia jeszcze przed przyjazdem policji. "Podejmujemy już interwencje w piaskownicy. A później ktoś zapyta "gdzie była policja?" - komentuje aspirant sztabowy Roman Wieczorek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.
"Sytuacja zwala z nóg" - dodaje Wieczorek i przyznaje, że w sezonie turystycznym zdarzają się podobne zgłoszenia. W tym przypadku policjanci na miejscu mogli zrobić jedynie służbową notatkę.