Nowe wyzwania w czasach pandemii
Przez pandemię koronawirusa branża artystyczna została sparaliżowana. Robert Gawliński tęskni do swojej publiczności, ponieważ nie może dawać koncertów i ma ograniczony kontakt z fanami. Legendarny wokalista "Wilków" nie zamierza jednak narzekać i nie liczy także na wsparcie państwa. Piosenkarz wyjechał do Grecji, gdzie znalazł nowe zajęcie. Przyznał, że rozpoczyna przygodę z rolnictwem.
Robert Gawliński zbiera oliwki
Muzyk przyznał, że wraz ze swoją żoną Moniką zaczął uprawiać oliwki. Artysta nie ukrywał, że zbieranie ich to bardzo męczące zajęcie i mocno daje się im w kość. Na szczęście Robert Gawliński ma w planach koncerty, czym uspokoił swoich fanów. Wokalista "Wilków" twierdzi, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to wróci na scenę na początku przyszłego roku.
Na razie jestem początkującym farmerem, ale jesli się uda, to w lutym wracam do Was na koncerty. Tesknię!!!
- napisał na Instagramie
Piosenkarz w rozmowie z "Faktem" zdradził, że nawet w tak pięknym miejscu, jakim jest Grecja, potrafi go dopaść smutek. Wszystko przez tęsknotę za swoim zespołem i tym, co najbardziej kocha, czyli graniem koncertów.
Wieczorami jeździmy z żoną do tłoczni. Ale nie po to, by wydać nową płytę, ale żeby z tych oliwek wytłoczyć oliwę. Potem ją smakujemy z chlebem i czujemy się jak w raju. (...) Tęsknię za moim zespołem, całą ekipą, po prostu za pracą. Widocznie nawet w raju pojawiają się smuteczki
- powiedział