Elektrownia w Nowosybirska walczy z plagą instagramerów
Rosyjscy instagramerzy od pewnego czasu mają nowe miejsce numer jeden. Ich nową Mekką stało się turkusowe jezioro, znajdujące się około 10 km od Nowosybirska. Miejsce to zyskało miano „syberyjskich Malediwów” i w ostatnich tygodniach dosłownie podbija media społecznościowe. Na Instagramie można zobaczyć mnóstwo przepięknych zdjęć z turkusową wodą w tle. Chcialo by się powiedzieć – bajka, ale rzeczywistość jest już nieco mniej kolorowa niż instagramowe kadry.
Turkusowa woda może być niebezpieczna
Bajecznie turkusowe jezioro w rzeczywistości należy do lokalnej elektrowni. Sztuczny zbiornik został stworzony z myślą o pozbywaniu się toksycznych odpadów. Niesamowity kolor wody wynika więc z faktu, iż znajdują się w niej m.in. popiół oraz tlenki różnych metali. Wraz ze wzrostem popularności tego miejsca elektrownia musiała więc wydać specjalne oświadczenie. Podkreśliła w nim, że woda choć nie jest trująca, to może powodować reakcje alergiczne.
"Czego się nie robi dla zdjęć"
Mogłoby się wydawać, że taki komunikat da nieco do myślenia. Okazuje się, że nic bardziej mylnego. Perspektywa alergii czy chorób skóry wcale nie zraziła niektórych influencerów.
"Następnego ranka moje nogi zrobiły się czerwone i swędziały przez dwa dni, potem wszystko przeszło. Ale czego się nie robi dla takich zdjęć?
- napisał jeden z instagramerów. Odniósł się nawet do smaku wody ze zbiornika.
„Woda smakuje trochę kwaśno, jak kreda"
- czytamy pod jednym ze zdjęć.
Dodajmy, że podobne miejsca znajduje się także w Polsce, pod wielkopolskim Koninem.