Sylwia Bomba wprost o trudnych początkach związku z Gregiem. "Nie potrafię tego zrozumieć!"

Sylwia Bomba i Grzegorz Collins właśnie obchodzą pierwszą rocznicę swojego związku. Z tej okazji gwiazda programu „Gogglebox. Przed telewizorem” podzieliła się szczegółami dotyczącymi początków ich relacji.

Sylwia Bomba i Grzegorz Collins, fot. East News/Olkusnik

Sylwia Bomba na Instagramie

Sylwia Bomba stała się rozpoznawalna głównie dzięki udziałowi w programie „Gogglebox. Przed telewizorem”, gdzie w zabawny sposób komentowane są popularne produkcje telewizyjne. Dzięki swojej osobowości i poczuciu humoru szybko zdobyła sympatię widzów, co przełożyło się na rosnącą popularność na Instagramie. Obecnie jej profil obserwuje aż 940 tysięcy osób.

Sylwia Bomba zdradziła kulisy związku z Gregiem Collinsem

Pod koniec ubiegłego roku pojawiły się plotki, że Sylwia Bomba ma nowego partnera. Informacje te znalazły potwierdzenie, gdy celebrytka pojawiła się na charytatywnym wieczorze „Gwiazd Dobroczynności” w towarzystwie Grzegorza Collinsa. Para poznała się na planie programu „Nasi w mundurach”. Ostatnio Bomba opowiedziała o początkach związku z Gregiem, organizując na Instagramie sesję Q&A.

Jak pamiętacie z programu [„Nasi w mundurach”] odpadliśmy razem. Koło 22.00 odwieźli nas do domu. O 24.00 wylądowaliśmy na wspólnym tatarze. Następnego dnia Greg zaprosił mnie na obiad. A po obiedzie zaprosił mnie na naszą pierwszą randkę – na łódkę. I od tamtej pory jesteśmy nierozłączni - wyznała celebrytka.


Jeden z internautów zapytał Sylwię, co było najtrudniejsze w początkowej fazie związku z Collinsem.

Najtrudniejsze na początku w relacji z Gregiem było dla mnie to, że pisała do niego na Instagramie masa kobiet, nawet koleżanek z branży, mimo że wiedziały już, że Greg ma kobietę. I ja tego nie potrafię zrozumieć - powiedziała partnerka Collinsa.

W dalszej części serii pytań i odpowiedzi Bomba powiedziała także, jak szybko para zamieszkała razem:


My właściwie od razu zamieszkaliśmy razem. Tak naprawdę Greg chyba nie spał u mnie dwie noce. A potem już przyjechał do mnie z mała walizeczką, a potem tylko dowoził walizki. To wszystko wyszło bardzo naturalnie, ale właściwie no nie wiem – po tygodniu?


 

Autor: Magdalena Łoboda

Komentarze
Czytaj jeszcze: