Mentorka uczestniczek „Projektu Lady”
Przed kilkoma dniami zakończyła się trzecia już edycja emitowanego na antenie TVN programu „Projekt Lady”, w którym prowadzącą jest lady Małgorzata Rozenek-Majdan, zaś mentorkami uczestniczek – Irena Kamińska-Radomska i Tatiana Mindewicz-Puacz. W założeniu programu Rozenek-Majdan ma być oparciem dla uczestniczek, wspierać je pomimo niepowodzeń, natomiast to mentorki uchodzą za te „złe”, wymagające i bezwzględne.
Czy jest tak rzeczywiście? Mentorki, zwłaszcza Tatiana Mindewicz-Puacz, niejednokrotnie bardzo zbliżały się do uczestniczek projektu. Zdarzało się również, że pracująca jako coach i trener rozwoju osobistego Mindewicz-Puacz dzieliła się w programie bardzo intymnymi, często nieprzyjemnymi wspomnieniami z przeszłości.
Wakacje damy
Po zakończeniu „Projektu Lady” Tatiana Mindewicz-Puacz wyjechała zasłużony urlop na Wyspy Kanaryjskie. Na swoim Instagramie pochwaliła się zdjęciami z wakacji – w tym fotografią, na której pozuje w bikini nad brzegiem basenu. Przy tej okazji postanowiła poruszyć drażliwy dla wielu kobiet temat „projektu plaża”.
„Wprawdzie nie opisano jeszcze takiej jednostki chorobowej jak „zespół stresu okołoplażowego”, ale jestem pewna, że cierpi na nią ogromna liczba przedstawicielek płci żeńskiej w różnym wieku” – napisała mentorka w mediach społecznościowych. Na swoim blogu opublikowała natomiast cały wpis poświęcony temu zagadnieniu.
„Choć plaża wydawałaby się być miejscem wyjątkowo sprzyjającym dobremu samopoczuciu, większość znanych mi kobiet na myśl o wyjściu na nią traci humor. Sama miałam tak przez długie lata” – zaczęła tekst na blogu, w którym pisze o gorączkowych przygotowaniach do sezonu wakacyjnego, przez które najpewniej albo w tym roku, albo wcześniej, przechodziło wiele z nas. Właśnie to mentorka nazywa „zespołem stresu okołoplażowego”.
„Zespół stresu okołoplażowego”
„Zadziwiające, że po zainfekowaniu tą dolegliwością tracimy zdolność do obiektywnego postrzegania faktów. Nie ma najmniejszego znaczenia to, jak wyglądamy w rzeczywistości, i tak zawsze uważamy, że czegoś mamy za dużo lub za mało, coś nam za bardzo wystaje albo nie wystaje, choć powinno. Zatem przekonane o rosnącej z minuty na minutę liczbie niedoskonałości próbujemy się „ułożyć” na leżaku w sposób, który pomoże te istniejące (głównie w naszej głowie) wady skorygować” – zauważa Mindewicz-Puacz.
„Mogłabym z ironią odnieść się do tematu i skrytykować wszystkie doświadczające podobnych „wrażeń” kobiety za powierzchowne podejście do życia i przesadne skupienie na sobie. W końcu jesteśmy przecież zbyt mądre, silne i pewne siebie, żeby się przejmować takimi pierdołami. No i wiadomo, nie wygląd jest najważniejszy – tylko nasz wewnętrzny blask. Mogłabym, ale nie lubię być hipokrytką” – pisze mentorka z „Projektu Lady”. „Sama latami (bo to choroba przewlekła) chorowałam na „zespół stresu okołoplażowego” – przyznaje, wspominając:
„Niezależnie od tego na jakim etapie życia byłam, ile pracy włożyłam w poczucie własnej wartości przez cały rok, moment wyjścia na plażę odzierał mnie z całej siły. Jakby moje ciało nie należało do mnie, tylko było niechcianym elementem większej całości, z którym muszę się jakoś uporać. Niby miałam „gdzieś” to, jak wyglądam, ale to „gdzieś” nie polegało na akceptacji tego, co mam i dystansie do wygórowanych oczekiwań świata zewnętrznego (i tego w mojej głowie) tylko na rezygnacji i frustracji. Byłam bardzo niezadowoloną posiadaczką własnego ciała, które przez długie lata traktowałam jak „ciało obce”.
Mindewicz-Puacz o akceptacji swojego ciała
Jak pisze mentorka, przełom w jej głowie nastąpił dopiero dwa lata temu – również podczas wakacji w Hiszpanii. Mindewicz-Puacz przytacza historię, która wpłynęła na zmianę jej nastawienia do własnego ciała. Mentorka wspomina, jak podczas odpoczynku na nieuczęszczanej przez turystów plaży jej oczom ukazała się grupka młodych Hiszpanów – trzy dziewczyny i trzech mężczyzn – którzy również przyszli tam odpocząć.
„Dwie z pań wyglądały tak, że nie mogłam się oprzeć pokusie sformułowania w głowie stwierdzenia, że należałoby je zabić. Idealne kształty, pięknie i równo opalone ciała” – pisze. Co zdziwiło mentorkę, to fakt, że trzecia z dziewczyn, która – jak opisuje Mindewicz-Puacz – pomimo lekkiej nadwagi i cellulitu cieszyła się największym zainteresowaniem współtowarzyszy. „Jednak najbardziej zaskoczyło mnie nie to, jak wyglądała, ale sposób w jaki się zachowywała” – wspomina Mindewicz-Puacz.
„Nie pierwszy raz byłam świadkiem podobnych scen. Młodzi ludzie, spędzający wspólnie czas na plaży, uśmiechnięci i radośni. Jednak tym razem zobaczyłam coś więcej. Nieskrępowaną kompleksami, magnetyczną kobiecość w czystej postaci” – pisze mentorka.
Zdaniem mentorki z „Projektu Lady” sekretem dobrego samopoczucia – nie tylko w stroju kąpielowym na plaży – jest samoakceptacja. Mindewicz-Puacz pisze, że wszystkie powinnyśmy „patrzeć na siebie tak, jak chciałybyśmy być postrzegane przez innych, dostrzegać delikatność naszych ciał, a nie analizować konstrukcję tkanki tłuszczowej i obdarzać się pełną akceptacji życzliwością. „To ona właśnie, a nie kształt sylwetki budzi schowane głęboko, w każdej z nas, pokłady wdzięku i magii. Zadowolone z siebie kobiety hipnotyzują, roztaczają dookoła siebie aurę wdzięku i radości” – przekonuje.