Cudowne dziecko telewizji
Marcin Kołodyński był obecny na polskich ekranach od najmłodszych lat. Jego telewizyjna przygoda rozpoczęła się od programu „5-10-15”, gdzie jako ośmiolatek zadebiutował jako prezenter. Jego naturalność i charyzma szybko przyciągnęły uwagę widzów i producentów. Gdy był już pełnoletni, otrzymał rolę w spektaklu Teatru Telewizji „Usta Micka Jaggera”, co otworzyło przed nim nowe drzwi w aktorstwie. Rola Bartka przyniosła mu Nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w kategorii debiut. Kołodyński pojawił się także w popularnych serialach, takich jak „Rodzina zastępcza”, „Na dobre i na złe”, „M jak miłość” czy filmie „Chłopaki nie płaczą”.
Tragiczna śmierć na stoku
Marcin Kołodyński, będąc w pełni życia i kariery, zginął tragicznie 1 lutego 2001 roku. Wspólnie z przyjacielem Wojciechem Błaszczukiem, z którym znał się z programu „Tenbit.pl”, pojechał w okolice Zakopanego, by pomóc w organizacji zawodów snowboardowych. Mimo późnej pory, na stoku w Białce Tatrzańskiej zdecydował się przetestować nowo zakupioną deskę. Niestety, zjeżdżając po słabo oświetlonej trasie, uderzył z ogromną siłą w stojący na zboczu ratrak. Zginął na miejscu. Tragiczny wypadek wywołał ogromne poruszenie i smutek w całym kraju.
Miał zaledwie 21 lat
Wiadomość o śmierci Marcina Kołodyńskiego była szokiem dla wszystkich. „Zadzwonił do mnie późnym wieczorem, mówiąc, że Marcin nie żyje i prosząc o numer telefonu jego rodziców… Powiedziałem mu, że to głupi żart i odłożyłem słuchawkę. Gdy zadzwonił ponownie, zrozumiałem, że z żartem nie miało to nic wspólnego…” – wspominał Łukasz Rosiński, przyjaciel Marcina. Tomasz Bajer, znany z roli Laski w „Chłopaki nie płaczą”, opowiadał: „Marcin proponował mi, bym pojechał z nim wtedy w góry. Byłem spłukany, więc nie dałem rady. Ustaliliśmy, że widzimy się po jego powrocie. Dwa dni później dostałem telefon, że nie żyje… Byłem w szoku”.
Rok po śmierci Marcina, w wypadku samochodowym, życie stracił również Wojtek Błaszczuk. „Jeszcze długo miałam potem wrażenie, że jakieś fatum zawisło nad „Tenbitem” – mówiła dziennikarka Iwona Kutyna. Marcin Kołodyński pozostaje w pamięci jako niezwykle utalentowany artysta, którego życie skończyło się zbyt wcześnie, pozostawiając niezatarte ślady w sercach bliskich i fanów.