Podczas akrobacji z udziałem tygrysów doszło do wyjątkowo nieprzyjemnego incydentu. Treserzy zaganiali zwierzęta do skakanie przez płonące kręgi, gdy nagle jedno z nich zaczęło mieć drgawki. Widok był przerażający - dzieci płakały, część widowni wyszła. Tygrys w pewnym momencie przewrócił się i zaczął mieć drgawki - wyglądał, jakby umierał - przyznają świadkowie. Treser kontynuował sesję, a w międzyczasie bił zwierzę, ciągnął za ogon i oblewał je kubłem wody. Publiczność głośno wyrażała swoją dezaprobatę na takie zachowanie. Na szczęście tygrys odzyskał przytomność... Część z widzów z pewnością nie wróci już do cyrku...
Szef Wielkiego Rosyjskiego Cyrku - Edgard Zapasny - w którym doszło do incydentu skomentował całą sytuację: "Atak nie był spowodowany żadną traumą 200-kilogramowego kota. Mogła to być wada wrodzona lub udar. Prawdopodobną wersją jest też to, że mógł to być problem związany z poziomem cukru we krwi". Zapewnił również, że zwierzę przejdzie kompleksowe badania.