Riot Vanguard jest programem, którego instalacja stała się niedawno obowiązkowa do grania w League of Legends. Aplikacja istnieje jednak dłużej, bo od czterech lat jest wymagana do uruchamiania VALORANT. Jednak z dziwnego powodu dopiero teraz rozpętała się afera na temat rzekomego szpiegostwa i zbierania danych przez Vanguard.
Do czego służy Riot Vanguard?
Riot Games stworzył oprogramowanie Vanguard przy okazji premiery gry VALORANT w 2020 roku. Celem programu jest eliminowanie wszelkiego rodzaju oszustw, które dają przewagę w rozgrywce i odbierają tym samym przyjemność z rywalizacji. Aplikacja uruchamia się wraz ze startem komputera i działa z bardzo wysokimi uprawnieniami, bowiem ma dostęp do jądra systemu.
Jak twierdzi Riot, wiąże się to przede wszystkim z tym, że oszuści wykorzystują coraz śmielsze metody oszustw, które dają nieuczciwą przewagę w rozgrywce. Twórcy budzącego kontrowersje oprogramowania zapewniają jednak, że Vanguard wykorzystuje wyłącznie dane mające na celu zapewnienie uczciwości rozgrywki.
Zarówno klient, jak i sterownik Riot Vanguard, zostały opracowane we własnym zakresie, skupiając się na bezpieczeństwie gry i komputerów osobistych. Podjęliśmy to zobowiązanie poprzez rozległe testowanie i wewnętrzną weryfikację produktu oraz zewnętrzne audyty bezpieczeństwa przeprowadzane przez ekspertów branżowych
– opisuje program zespół wsparcia Riot Games.
Jakie dane rzeczywiście zbiera Riot Vanguard?
Zacznijmy najpierw od tego, co na ten temat mówi Riot. Z polityki prywatności dowiadujemy się, że wszystkie aplikacje studia, a więc nie tylko Vanguard, zbierają oficjalnie takie dane, jak:
- imię i nazwisko, nazwa w grze, adres e-mail, adres rozliczeniowy, numery telefonu;
- historia zakupów, metody płatności i inne informacje dotyczące płatności przy usługach Riot Games;
- informacje o aktywności w Internecie, w tym o korzystaniu z usług Riot, m.in. sygnatury czasowe, kliknięcia, przewijanie, czasy przeglądania, wyniki wyszukiwania etc.;
- dane geolokalizacyjne, przybliżona lokalizacja na podstawie adresu IP;
- wszelkie informacje tekstowe i głosowe wykorzystywane w trakcie gier (czat tekstowy i komunikacja głosowa).
Cztery lata temu deweloper z Riot Games, pracujący nad Vanguard, argumentował wprowadzenie tak zaawansowanego oprogramowania tym, że oszuści zaczęli wykorzystywać właśnie jądro systemu do oszustw, tak aby omijać domyślne uprawnienia aplikacji i systemu.
Zresztą ten sam deweloper stwierdził, że Vanguard nie ma większej możliwości kontroli i nadzoru niż poprzednie aplikacje i gry studia. Rioter argumentował nawet, że takie coś byłoby możliwe nawet... gdyby Vanguard nie miał dostępu do jądra systemu.
Celem tej aktualizacji jest monitorowanie stanu systemu pod kątem integralności (abyśmy mogli ufać naszym danym) i utrudnienie oszustom manipulowania naszymi grami (aby nie można było winić aimbotów za osobiste niepowodzenia)
– stwierdził deweloper, argumentując wprowadzenie Vanguard podobnymi krokami ze strony branży.
Tak więc oficjalnie Vanguard ma za zadanie sprawdzać jedynie dane i zmiany sprzętowe, które mogą umożliwiać oszustom wykorzystywanie zewnętrznego oprogramowania do uzyskania nieuczciwej przewagi.
A jakie dane Vanguard ma zbierać nieoficjalnie?
Kontrowersje wokół Riot Vanguard narosły prawdopodobnie dlatego, że studio Riot Games jest własnością chińskiej korporacji Tencent. Stąd też nietrudno było o zarzuty, że program może szpiegować użytkowników na rzecz chińskiego rządu. Zresztą właśnie to zarzucił twórcom LoL-a jeden ze streamerów – Piotr Maciejczak.
Użyjmy więc analogii. Jeśli twój PC to twój dom, to zainstalowanie Vanguarda jest jak pozwolenie Riot Games oraz Tencentowi na zamontowanie aktywnych 24/7 kamer w Twoim domu, danie im kluczy do każdego pokoju i zaufanie, że nigdy nie wykorzystają tego w niecnych celach
– stwierdził na Twitterze, zachęcając jednocześnie do odinstalowania League of Legends.
Trzeba przyznać, że ingerencja Vanguard w jądro systemu może budzić kontrowersje. Zwłaszcza że Maciejczak nie wyjaśnił, czym mogłyby być te "niecne cele". Przede wszystkim należy zadać sobie pytanie, po co chiński rząd miałby zbierać informacje na temat graczy. I dlaczego spośród paradoksalnie niewielkiej społeczności, bowiem VALORANT według nieoficjalnych danych ma 24 mln miesięcznych użytkowników, zaś League of Legends 180 mln graczy w ciągu miesiąca.
Jeśli obawiasz się Riot Vanguard, to... odinstaluj media społecznościowe
Słyszeliście kiedyś, że jeśli coś jest za darmo, to oznacza, że Ty jesteś produktem? Dokładnie tak działa to w bezpłatnych aplikacjach społecznościowych, z których korzystamy na co dzień – od Facebooka, przez Instagrama, po TikToka. To właśnie te serwisy zbierają sporo danych na nasz temat, które później wykorzystywane są m.in. do celów reklamowych. Jednocześnie większość takich aplikacji ma bezproblemowy dostęp do... galerii zdjęć w naszym telefonie, informacji o płatnościach, pobranych aplikacji etc.
Kto na to im pozwala? Będziecie zaskoczeni, ale my sami. Instalując aplikację ze sklepu na telefonie, dokładnie możemy zobaczyć, jakie uprawnienia jej przyznajemy. Zresztą sami możemy o tym też decydować, przechodząc do ustawień telefonu. Dlatego jeśli rzeczywiście przeszkadza Ci, że Vanguard może zbierać informacje na Twój temat, to odinstaluj też media społecznościowe. Bo one także zbierają dane o Tobie – na dodatek za Twoją (nie)świadomą zgodą.