#AgeChallenge podbija Internet
Od kilku dni media społecznościowe są dosłownie zalewane przez zdjęcia postarzonych twarzy różnych celebrytów. Wszystko za sprawą nowego internetowego wyzwania o nazwie #AgeChallenge Polega ono na opublikowaniu zdjęcia swojej twarzy z postarzającym filtrem. Umożliwia to wcale nienowa aplikacja FaceApp. Do zabawy chętnie przyłączyli się także polscy celebryci, m.in. Zofia Zborowska, Joanna Koroniewska, czy Piotr Kędzierski.
Politycy ostrzegają przed FaceApp
Jak często bywa w takich przypadkach, w sieci od razu pojawiło się sporo podejrzeń, czy za na pozór niewinną zabawą, nie kryje spisek. Sporo emocji wzbudził m.in. fakt, iż aplikacja FaceApp jest zarejestrowana w Rosji i należy do tamtejszej firmy „Wireless Lab”, której właścicielem jest Jarosław Gonczarow. Wątpliwości dotyczą m.in. kwestii bezpieczeństwa danych użytkowników. Do sprawy odniosła się nawet wiceminister ds. cyfryzacji, Wanda Buk.
„W moich mediach społecznościowych wysyp zdjęć z #FaceApp. Ze sklepu Google Play apka pobrana ponad 100 mln razy - ktoś zupełnie za darmo zgromadził sobie całkiem sporą bazę danych. Jak z niej skorzysta. Warto sprzedawać swoje dane po cenie chwili rozrywki?”
- napisała wiceminister ds. cyfryzacji, Wanda Buk na swoim oficjalnym Twitterze.
Podobnego zdania jest również dyrektor departamentu zarządzania danymi w Ministerstwie Cyfryzacji.
„Czy naprawdę wiedza jak będziemy wyglądać za 50 lat jest tak cenna by sprzedawać za nią zasoby do wszystkich danych w telefonie!? Na to godzimy się ściągając FaceApp. Aplikacji z Rosji... Zdjęcia na których sami się postarzamy są wszędzie. #CambridgeAnalytica nic nas nie nauczyła”
- napisał na Twitterze Maciej Kawecki.
Legendarne rosyjskie serwery
W dyskusji na temat FaceApp i nowej, internetowej zabawy wielokrotnie przytaczana jest teoria, iż zdjęcia przerobione w aplikacji są przechowywane na owianych złą sławą rosyjskich serwerach. Jak informuje portal Wirtualne Media, powołując się na słowa analityczki prywatności i cyberbezpieczeństwa Małgorzaty Fraser, że nie jest to prawdą. Zdjęcia wykorzystane do zabawy trafiają do chmury należącej do takich podmiotów zarejestrowanych w Stanach Zjednoczonych, takich jak Google czy Amazon. W rozmowie z Wirtualnymi Mediami Małgorzata Fraser zwraca jednak uwagę na kilka innych, istotnych kwestii, m.in. dotyczących regulaminów aplikacji.
„Nie będzie nadużyciem, jeśli powiem, że nikt tych zapisów nie czyta. W przypadku FaceApp zawarte są tam ciekawe informacje, z których wynika np. że użytkownik - według twórców tej aplikacji - sam jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo swojego hasła i innych danych logowania, a także, że twórcy nie gwarantują bezpieczeństwa żadnych przesyłanych do FaceApp informacji. Umowa z użytkownikiem jasno precyzuje też, jakie dane są gromadzone przez program - na przykład historia przeglądanych przez nas stron, a więc bardzo wrażliwe informacje, podobnie jak dane z plików cookie i numery identyfikacyjne urządzenia i że są one przekazywane stronom trzecim, m.in. na potrzeby reklamy."
- tłumaczy Małgorzata Fraser i dodaje, jaki los może spotkać w późniejszym takie dane.
„Warto zwrócić również uwagę na zapis informujący, że w przypadku sprzedaży FaceApp przez obecnego jej właściciela innemu podmiotowi, to nabywca może stać się administratorem danych użytkowników”
- dodaje analityczka prywatności i cyberbezpieczeństwa Małgorzata Fraser w rozmowie z portalem Wirtualne Media.
Sztuczna inteligencja
Ekspertka w rozmowie z WM zwraca uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię, która może wiązać się z internetową zabawą #AgeChallenge.
„Oprogramowanie tego rodzaju bardzo często wykorzystywane jest jako "trening" dla algorytmów sztucznej inteligencji, które z kolei pozwalają np. na utworzenie bazy danych pozwalającej na połączenie konkretnych danych z użytkownikami mediów społecznościowych. W Rosji stworzono już tego rodzaju narzędzie, które na podstawie zdjęcia - i tylko zdjęcia - identyfikowało konkretnych użytkowników popularnej w tym kraju sieci społecznościowej VKontakte.”
Małgorzata Fraser dodaje również, że tego rodzaju aplikacje mogą pomagać w udoskonalaniu innyc narzędzi, służących do rozpoznawania twarzy przez sztuczną inteligencję, co docelowo może prowadzić do wielu nadużyć.
"Na przykład do tworzenia deep fake'ów (film lub zdjęcie spreparowane za pomocą algorytmów- red.) czy prowadzenia nadzoru elektronicznego nad obywatelami należącymi do mniejszości etnicznych czy wyznaniowych, tak jak to ma miejsce w przypadku Ujgurów w Chinach, których prawa człowieka są nieustannie naruszane”
- mówi analityczka prywatności i cyberbezpieczeństwa Małgorzata Fraser.
Oświadczenie firmy
Właściciel aplikacji także ustosunkował się do zrzutów stawianych przez Internautów. W oświadczeniu, opublikowanym przez portal TechCrunch tłumaczy:
"Przesyłamy tylko zdjęcie wybrane przez użytkownika do edycji. Nigdy nie przesyłamy żadnych innych obrazów z telefonu do chmury"
- zapewnia właściciel FaceApp i dodaje:
"Mimo że główny zespół R&D znajduje się w Rosji, dane użytkownika nie są przekazywane do Rosji".
A Wy co myślicie o tego typu aplikacjach?
Autor: Adrianna Raszyk