Walc angielski byłego premiera z ukochaną wnuczką
W piątkowym odcinku "Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami" Leszek Miller nie tylko kibicował swojej wnuczce Monice, ale wcielił się w rolę tancerza! Ten wyjątkowy duet zatańczył walca do utworu "Yesterday" grupy The Beatles. Ten występ wzruszył zarówno publiczność, jak i jurorów!
„To dla mnie wielkie wyzwanie, bo nigdy nie tańczyłem walca. Jestem zielony jak wiosenna trawka. Niektórzy moi koledzy pukają się w czoło i mówią: zwariowałeś chyba” – przyznał przed występem Leszek Miller. Jak sobie poradzili? Zobaczcie!
Leszek Miller w rozmowie z dziennikarzami przyznał: „Nigdy nie tańczyłem walca, ani nie występowałem przed tak szeroką publicznością, wiec byłem nieco stremowany. Ale wiedziałem, że jeżeli popełnię jakiś błąd, to moja cudowna partnerka natychmiast go naprawi, więc czułem się pewny”. W tym występie było widać niesamowitą więź jaka łączy Millerów. Europoseł przyznał, że jest dumny z wnuczki i jej występów w „Tańcu z Gwiazdami”: „Ja i moja żona kochamy Monikę od momentu, w którym pojawiła się w naszym życiu. Jesteśmy dumni, że tak pięknie się rozwija, że ma wspaniałe osiągnięcia, że z tańca na taniec zbiera lepsze oceny. Możemy tylko pomagać, a kiedy nas poprosi, spełniać jej prośby”.
Leszek Miller zwrócił również uwagę na ciężką pracę tancerzy, którzy wkładają wiele energii w to, co każdego tygodnia widzimy na parkiecie „Tańca z Gwiazdami”: „Starałem się, żeby to dobrze wyszło, ale jednak nie czułem się aż tak znakomicie, żeby powiedzieć, że mogę wyjść na parkiet i jeszcze lepiej zatańczyć. Jestem pełen szacunku dla wszystkich tancerzy. Tutaj na parkiecie wszystko wygląda wspaniale, cudownie, jest takie lekkie, powiewne, urokliwe. Ale za tym wszystkim stoi ciężka praca, godziny prób. Jan Kliment ma takie ulubione powiedzenie, mówi, że o sukcesie decyduje liczba kilometrów, które tancerz pokona, nim dotrze do mistrzostwa”.
Monika Miller trafiła do szpitala
Mimo, że wszystko skończyło się dobrze i w piątkowy wieczór mogliśmy zobaczyć państwa Miller we wspólnym tańcu, okazuje się, że kilka godzin wcześniej sytuacja była napięta… Monika Miller w czasie prób musiała pojechać do szpitala z kolejną kontuzją.
„Podczas pasodoble usłyszałam, że coś mi chrupnęło” – uczestniczka w dniu występu na żywo musiała przerwać próby i ominąć generalne przygotowania i pojechać do szpitala z podejrzeniem kolejnej kontuzji. „Pojechałam na rentgen i okazało się, że to znowu pęknięcie obciążeniowe żebra. Mam drugie żebro pęknięte do kolekcji”. Na szczęście kontuzja nie wpłynęła na decyzję o odejściu z tanecznej rywalizacji, a na próbach z Leszkiem Millerem Monikę zastąpił… Jan Kliment!
„Kiedy okazało się, że Monika musi pojechać do szpitala, chciałem pojechać z nią, ale była próba generalna i Monikę zastępował... Jan Kliment. Straciliście dużą okazję, bo ja tańczyłem z Klimentem, który udawał Monikę” - przyznaje Leszek Miller.
Leszek Miller w duecie z wnuczką. Oceny jurorów
„Pozwólcie państwo, że powiem wam wierszyk. Nie tylko taniec tę parę połączył. Dziadek zaczął dość słabo, ale za to jak skończył” – stwierdził Andrzej Grabowski, nawiązując do słynnego powiedzenia Leszka Millera o tym, że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Komplementy para usłyszała również od pozostałych sędziów. Michał Malitowski przyznał: "Jesteście z tej samej partii i z tego samego jaja", a Iwona Pavlović dodała: „Naprawdę ogarnęło nas wzruszenie. Było pięknie. W rytmie, pięta, palce, rama...”