Sześć lat temu została zaatakowana przez Natalie Dimitrovską. Koleżanka zrobiła to z zazdrości - Dana miała rozmawiać z jej mężem na jednej z imprez, na której byli wszyscy razem. Dimitrovska włamała się do mieszkania Vulin, polała ją denaturatem i podpaliła.
Vulin przyznaje w wywiadach, że były to niesamowicie traumatyczne wydarzenia. Nadal nienawidzi swojej oprawczyni, która została skazana na 17-lat pozbawienia wolności. Jednak po tym wszystkim, co przeżyła, nie skupia się na przeszłości i planowaniu zemsty. Najlepszą zemstą jest dla niej sukces, którym jest powrót do formy. Stara się cieszyć życiem. „Nienawiść jest jak trucizna” – przyznaje i dodaje, że przeżyła tak wiele bolesnych dni, że nie ma ochoty rozpamiętywać tego, co ją spotkało.
31-latka opisuje w swojej książce i wspomina w licznych wywiadach niełatwą drogę do wyzdrowienia. Ma za sobą lata codziennych fizjoterapii, setki operacji w tym trzy przeszczepy skóry na samej klatce piersiowej oraz ogromną walkę z psychiką. „Moi przyjaciele i rodzina tak ciężko walczyli o moje zdrowie. Nie mogłam po prostu się poddać” – przyznaje i dodaje również, że nawet w najtrudniejszych chwilach nie myślała o poddaniu się i odebraniu życia” „Wiedziałam, że śmierć będzie tą łatwiejszą opcją. Umarłam drugiej i trzeciej nocy w szpitalu oraz dziewięć miesięcy po przyjęciu do szpitala. Ale wracałam. Po prostu chciałam żyć”.
Więcej zdjęć możecie znaleźć na instagramowym profilu Dany Vulin - TUTAJ.
Autor: Katarzyna Solecka