Chrześniak Dariusza Pachuta trafił do szpitala po pogryzieniu przez psa
Dariusz Pachut przekazał za pośrednictwem InstaStories, że 6-letni syn jego siostry trafił wczoraj do sądeckiego szpitala. Wcześniej chłopiec spacerował z mamą po łące w miejscowości Zabrzeż (woj. małopolskie). W pewnej chwili został zaatakowany. Podróżnik opublikował na swoim profilu zdjęcia chłopca, na których widać obrażenia na ciele 6-latka.
40 ran, intubacja, szycie, narkoza i trauma do końca życia, bo pies napadł jego i moją siostrę, bo biegał po łące.
- relacjonował podróżnik.
„Gdyby to był starszy pies, młodego już by nie było”
Dariusz Pachut podzielił się tą dramatyczną historią, rzucając przy okazji światło na istotny problem. Zwrócił się bezpośrednio do właścicieli psów, by uniknąć kolejnych wypadków i tragedii: „Mam taki apel do ludzi którzy mają psy i dbają o nie, bo je kochają, ale nie dbają o bezpieczeństwo innych. Jeśli jesteście właścicielami psów rasy agresywnej to dbajcie o to, aby nie stwarzały zagrożenia dla innych ludzi. Tak, jak dla mojego 6-letniego siostrzeńca, chrześniaka. (...) Smycz czasami nie wystarczy. Kaganiec jest niezbędny. Szczęście, że ten pies miał tylko mleczaki i nie wgryzł się do mózgu, tylko zostawił półcentymetrowe dziury w czaszce. Gdyby to był starszy pies, młodego już by nie było”.
Dariusz Pachut w emocjonalnej publikacji opowiedział również o instynktownej reakcji matki chłopca, która w chwili ataku bez wahania robiła wszystko, by ratować dziecko: „Moja siostra to prawdziwa bohaterka. Wkładała palce do pyska psa, żeby ją gryzł, ale ewidentnie upatrzył on sobie mojego siostrzeńca. Gdy biegła z synem na rękach, to pies ich dogonił, przewrócił i gryzł dalej Mikołaja”.
Autor: Katarzyna Solecka