hity na MAXXa
hity na MAXXa

Afera w „The Voice of Poland”. Kuba Badach komentuje kontrowersje związane z Anną Iwanek

Kuba Badach to ceniony artysta, który w branży muzycznej jest obecny od trzech dekad. Ostatnio fani mogli zobaczyć go w zupełnie nowej roli. Produkcja „The Voice of Poland” zaprosiła go do 15. edycji talent show, by poprowadził uczestników jednej z drużyn. Jego podopieczna - Anna Iwanek - wygrała. Charyzmatyczna wokalistka zgarnęła główną nagrodę i przeszła do historii programu! Niedługo później w sieci zaczęły pojawiać się spekulacje. Niektórzy mówili wprost o „ustawce”. 

Kuba Badach, fot. AKPA
Kuba Badach, fot. AKPA

Kuba Badach o ustawce w „The Voice of Poland”

Trener „The Voice of Poland” w podcaście Mateusza Opyrchała postanowił odnieść się do plotek i spekulacji na temat rzekomej ustawki w ostatniej edycji talent show TVP, której finał odbył się w listopadzie ubiegłego roku. Po zwycięstwie Anny Iwanek w sieci pojawiły się doniesienia na temat tego, że uczestniczka kiedyś pracowała przy produkcji programu i rzekomo miała „złapać kontakty i ustawić sobie karierę”. Kuba Badach postawił sprawę jasno:

Okazało się, że Ania Iwanek zatrudniła się jako goniec… chyba na trzy dni. Po to, żeby tylko dorobić sobie jakieś tam pieniądze. Żeby ludzi przeprowadzać z charakteryzatorni na plan. Przy tym tempie pracy, szansa, żeby taki goniec poznał kogokolwiek z produkcji, a już się zaprzyjaźnił, a już ustawił sobie karierę i złapał kontakty, to jest po prostu taka abstrakcja.

Wokalista - który miał okazję poznać uczestniczkę „The Voice of Poland” osobiście, współpracując z nią przez wiele tygodni - podsumował:

Ania miała od początku obłędny feedback ze strony ludzi w internecie, ze strony widzów. Ludzie ją pokochali właśnie, bo ta dziewczyna nie ściemnia. Ona taka, jaka była na scenie, taka była poza sceną.

Czytaj także: Lanberry nie mogła dłużej milczeć. Chodzi o „The Voice of Poland”

Kuba Badach komentuje plotki na swój temat. Wspomniał też o żonie

Mateusz Opyrchał zapytał też wokalistę o to, jak przyjmuje pojawiające się w sieci komentarze na swój temat. Kuba Badach zdecydował się na szczere wyznanie:

To jest już chyba kwestia wieku, dojrzałości, jakiegoś takiego okrzepnięcia w tym wszystkim, świadomości świata, w którym żyję. Mechanizmów, które istnieją. Te rzeczy już po mnie kompletnie spływają.

Przyznał jednak, że niektóre z publikacji wywołują u niego skrajne emocje. Chodzi o komentarze i artykuły obrażające jego żonę czy rodzinę.

Boli mnie tylko wtedy, kiedy ktoś niesprawiedliwie pisze na temat moich najbliższych, mojej żony i pisze jakieś głupoty albo jakieś wulgaryzmy, to wtedy czasami – jeżeli coś jest naprawdę po bandzie – to oprócz wielkiego współczucia temu człowiekowi, że w ogóle przychodzi mu do głowy napisanie czegoś tak ohydnego, bo to bardzo źle świadczy o nim, o tym, w jakich warunkach wyrastał, czego się nauczył w życiu i jak jego kompas moralny jest ustawiony, to czasami jest też taka granica, której się nie powinno przekraczać, że wiesz, że po prostu… dany komentarz zasługiwałby na jakąś reakcję fizyczną. 

Wokalista przytoczył wypowiedź pewnego aktora, który na podobne pytanie, o to, czy przejmuje się opinią innych, wyznał, że jakikolwiek wpływ na niego mają tylko i wyłącznie oceny bliskich, których zna i szanuje. „Mnie interesują opinie tylko tych ludzi, którzy mają mój numer telefonu, bo to są moi znajomi, to są ludzie, z którymi ja się liczę, bo mam do nich numer telefonu. Ja z nimi rozmawiam, my mamy do siebie szacunek. I jeżeli ta osoba mi powie coś konkretnego. Za coś mnie zgani, to tak – to wtedy do mnie dotrze. A jeżeli ja czytam opinie kogoś, kogo nie znam, kto nie zna mnie osobiście – nawet najgorszą na swój temat – to w którym miejscu ma mnie to dotknąć? W które miejsce ma mnie to dotknąć?” - zapytał wymownie Badach, kończąc swoją wypowiedź. 

Czytaj także: Jedna decyzja sprawiła, że zyskał wielu wrogów. „Jak mogłeś zrobić coś tak głupiego” 

Oceń ten artykuł 0 0