Artur Barciś o kryzysie w karierze
Artur Barciś to jeden z najbardziej rozpoznawalnych aktorów w Polsce. Widzowie doskonale znają go z ról komediowych w takich produkcjach, jak "Ranczo", czy "Miodowe lata". Niestety życie artysty nie zawsze dawało mu powody do śmiechu. W ubiegłym roku Artur Barciś ciężko przeszedł koronawirusa, a o swojej walce z chorobą opowiedział w poruszającym wierszu. Aktor w jednym z wywiadów wyznał, że już wcześniej miał moment w swoim życiu, kiedy był bliski śmierci.
Aktor w rozmowie z tygodnikiem "Dobry tydzień" wyznał, że w latach 80. nie miał powodów do radości. Utrata pracy w teatrze, wyprowadzka z mieszkania i utrata możliwości zarobienia pieniędzy na planie filmu "Odlot" sprawiły, że jego świat się zawalił.
Zawalił mi się wtedy cały świat. Myślałem, że już sobie nie poradzę (...) Niestety, dwa tygodnie przed zakończeniem zdjęć wybuchł stan wojenny i uświadomiłem sobie, że wszystko straciłem. I teatr, i mieszkanie, i filmową gażę, bo umówiłem się, że zapłacą mi w całości po zakończeniu zdjęć
- opowiadał
Artur Barciś był o krok od samobójstwa?
Trudna sytuacja, w jakiej znalazł się wówczas aktor, sprawiła, że Artur Barciś ukojenia szukał w alkoholu. W dawnej rozmowie z "Na żywo" aktor wyznał, że ten kryzys doprowadził go do bardzo niebezpiecznych przemyśleń. Artysta po pijanemu miał zamiar odebrać sobie życie, skacząc z mostu. Na szczęście w ostatniej chwili odrzucił od siebie tę myśl.
Pamiętam, że pijany, w nocy poszedłem na most Śląsko-Dąbrowski i chciałem ze sobą skończyć. Do dziś nie wiem, co mnie powstrzymało
– wyznał w rozmowie z "Na żywo"
Po tym wydarzeniu jego życie zmieniło się na lepsze. Na planie serialu "Pan na Żuławach" poznał miłość swojego życia, ówczesną asystentkę montażystki filmowej, Beatą. Od pierwszej chwili wiedział, że to właśnie z nią chce związać swoją przyszłość.