10-latek zaatakowany przez rekina
Do zdarzenia doszło 13 sierpnia w USA, u wybrzeży popularnego Florida Keys. Zgodnie z informacjami podanymi przez stację "CNN", 10 letni chłopiec o imieniu James nurkował wzdłuż rafy koralowej u wybrzeży archipelagu Florida Keys. W pewnym momencie podpłynął do niego rekin, o którym mówi się, że miał 2,5 metra długości. Drapieżnik ugryzł dziecko w łydkę, przez co chłopiec natychmiast zaczął wołać o pomoc. Nieopodal na łodzi znajdowali się jego bliscy, w tym ojciec, który rzucił się na ratunek synowi. Wydostał go z wody, po czym założono mu na nogę opaskę uciskową, aby powstrzymać krwawienie.
Amputacja nogi
Zaalarmowana ludzi z łodzi, która płynęła niedaleko. Na pokładzie była pielęgniarka, a sama maszyna była szybsza, więc to właśnie na niej matka z rannym dzieckiem popłynęła na brzeg, gdzie czekali na niego sanitariusze. 10-latek natychmiast trafił do szpitala, jednak okazało się, że jego noga jest zbyt poważnie uszkodzona, aby dało się ją operować. Lekarze podjęli decyzję o amputacji, która była konieczna dla uratowania życia Jamesa. Noga została amputowana tuż pod kolanem, o czym poinformował na Facebooku wujek chłopca:
Aby uratować życie chłopcu, lekarze musieli amputować mu nogę tuż poniżej kolana. Nie można było jej zoperować, ponieważ była za bardzo uszkodzona.
Autor: Hubert Drabik