Kontrowersyjne przedstawienie w krakowskiej podstawówce: Do czego "służy" mama i tata?

Program artystyczny "Dnia Rodziny" jednej z krakowskich podstawówek wzbudził w sieci spore oburzenie. Dlaczego? Uczniowie w wieku 7, 8 lat wystawili przedstawienie, w którym recytowali z pamięci rymowanki o tym, do czego "służą" rodzice. Sprawa życia mamy wydaje się dość prosta, osoba pełniąca tę rolę służy: "Do smażenia kotletów i gotowania kapusty, do wprowadzania diety, gdy tata jest zbyt tłusty. Do wydawania kasy na kosmetyki, nowe fryzury i kolczyki. Do wiecznego biegania nawet, gdy jest zmęczona. Do tego służy mama dobrze oswojona"!

Jedna z Internautek postanowiła wyrazić swoje oburzenie i udowodnić, że pedagodzy ze Szkoły Podstawowej nr 91 im. Janusza Kusocińskiego w Krakowie popełnili błąd. Treści zawarte w wierszykach, które recytowały dzieci nie bronią się nawet pod przykrywką żartobliwej satyry. Uczą stereotypów i nie są zabawne.

Mama służy do? Cóż za zabieg poetycki! Drogie grono pedagogiczne - do prania służy PROSZEK, do smażenia OLEJ, do gotowania GARNEK. Mama jest od tego, żeby ją szanować”. Zauważa również, że placówka powinna zastanowić się nad tym „do czego służy szkoła?”. Odpowiedź powinna być prosta: „Żeby uczyć dzieci, że bez względu na płeć każdy może wszystko, że MAMY NIE SŁUŻĄ, mamy pracują, robią kariery, ogarniają codzienność, mamy mają prawo do odpoczynku, mają prawo do bycia PODMIOTEM W ZDANIU”.

Dalej dowiadujemy się również do czego „służy” tata – jednak w tym przypadku mamy wrażenie, że domowe obowiązki go nie dotyczą – w domu raczej wypoczywa i czeka na efekty pracy żony. Trudno nie zgodzić się z tym, że przedstawienie ról społecznych w rodzinie pozostawia wiele do życzenia. Dzieci uczą się na pamięć rymowanek o stereotypach – i  jest to złe, bez względu na to czy to żart, czy sztuka.

„Już w pierwszym akcie dziewczynki dobrze wiedzą co mogą światu zaoferować, a chłopcy usłyszeli czego mogą się po dziewczynkach spodziewać. Ludzie powiedzą, że "satyra". Więc, do tych osób, fajnie by było, gdyby można to było tylko wyśmiać... ale takie myślenie o kobietach wpychane do głów maluchów buduje nam świat, w którym dalej ta "satyra" jest obowiązującą narracją”.

W scenariuszu prezentowanym przez uczniów podstawówki znajdziemy jeszcze wiele absurdalnych stwierdzeń i prostych recept na życie, jak np.:

„Ależ pani Nowakowa! Ciągle Panią boli głowa!
Nie ma dla pani lekarstwa lepszego, jak znaleźć sobie męża dobrego i założyć wreszcie rodzinę - a nie łykać wciąż etopirynę”.

Jakim sposobem tego typu tekst trafił w ręce nauczycieli, którzy później postanowili nauczać nim swoich wychowanków? Z troski o przyszłość społeczeństwa autorka tekstu slusznie apeluje:

„ (…) oficjalnie, do władz szkoły, do wszystkich, którzy myślą, że takie zabawne dziecięce rymowanki nikomu nie szkodą, póki dzieciaki recytują z pamięci, że mamy nadają się do prania, nic nie będzie inaczej. Wychowujemy młode pokolenia na wierszykach, który były nieaktualne 20 i 40 lat temu, a słuszne nie były nigdy. Jak mamy wyjść poza uprzedzenia, jak dziewczynki mają wychowywać się w poczuciu siły, nieograniczonych możliwości, jak mają czuć się zainspirowane do rzeczy wielkich, jak chłopcy mają uczyć się szacunku i współpracy z dziewczynkami, kiedy ich dzielne, pracujące, ambitne, samodzielne mamy i mądrych, wspierających ojców wtłacza się w te wulgarne ramy stereotypów...”.

Autor: Katarzyna Solecka

Komentarze
Czytaj jeszcze: