Krowa na gigancie
Jak się okazuje, zwierzę pochodzi z Wdzydz Tucholskich i – jak czytamy – mimo usilnych starań gospodarza nie chce wracać do domu.
Krowa jeszcze cały czas zażywa wolności i raczej nie zanosi się na jej szybki powrót do właściciela – przyznaje Zdobysław Czarnowski, autor publikacji i leśniczy z Leśnictwa Podrąbiona w Nadleśnictwie Kościerzyna.
Dodaje też w jednym z wywiadów, że takie sytuacje miały już miejsce w przeszłości: „Takie ucieczki zdarzają się co jakiś czas. Z reguły są to właśnie krowy, czasami zdarzają się ucieczki koni. Kilka lat temu krążyło stado ok. 13 krów tej samej rasy, co ta uciekinierka. Były w naszych lasach ok 2-3 tygodni”.
Zew wolności...
Okazuje się, że to pragnące wolności zwierzę, które wychowane było przy człowieku, świetnie radzi sobie w dziczy. Zjada trawy, pędy drzew i krzewów, albo podjada to, co myśliwi zostawiają dla zwierzyny leśnej. Nawet tęskniący właściciel próbuje ją zwabić pokarmem, by wróciła na gospodarstwo.
Jedynym realnym problemem wydają się być leśne drapieżniki. Zdobysław Czarnowski przyznaje:
„Jak się okazuje, w naszych warunkach zagrożeniem dla niej mogą być jedynie wilki. Także zdziczałe psy mogłyby ją pokonać, ale takich na szczęście w okolicy nie ma. Ta krowa jest już na wolności ok. miesiąca i w tym czasie rejestrowaliśmy obecność wilków, jednak nie doszło do konfrontacji. (…) Spotykaliśmy tropy trzech wilków, więc taka wataha mogłaby mieć problem z pokonaniem tak dużego zwierzęcia. Jednak gdyby jej kondycja uległa pogorszeniu taki scenariusz jest możliwy. Na dzień dzisiejszy nie zauważyłem, aby ich ścieżki się skrzyżowały” – uspokaja wszystkich zainteresowanych losami wyjątkowej krowy.