hity na MAXXa
hity na MAXXa

Misiek Koterski szczerze o swoich nałogach: "Boże, zabierz mi obsesję brania, a zrobię wszystko, żeby nie wrócić do narkotyków"

Michał Koterski znany z "celebryckich występów", roli w serialu "Pierwsza miłość" czy legendarnego synusia w filmie "Dzień Świra" ostatnio przeszedł sporą przemianę. To dowód na to, że media i opinia publiczna żyją wyłącznie tym, co może podpatrzeć lub co zostanie nam zaproponowane. Koterski postanowił szczerze opowiedzieć o uzależnieniach, Bogu i pracy nad filmem "7 uczuć".

Zupełnie inna historia

W życiu każdego człowieka prawdziwa miłość potrafi wiele zmienić. Podobnie było w przypadku Michała Koterskiego, który przez lata był kojarzony ze stylem beztroskiego singla, jednak odkąd jest w związku z Marcelą Leszczak wydaje się szczęśliwszy i spokojniejszy. Ostatnio para doczekała sie również potomka, o którym sam aktor pisze:

"Moja najważniejsza i najcudowniejsza nagroda w życiu "Złoty Fryluś " od najwspanialszego Jury na świecie Marcelki mojej ukochanej"

 

A post shared by Michał Koterski (@misiekkoterski) on

Szczere wyznanie Michała Koterskiego

W wywiadzie Jana Staszczyka dla portalu pl.aleteia.org, Michał Koterski szczerze odpowiedział na pytania dotyczące nie tylko najnowszego filmu ojca „7 uczuć”, w którym grał jedną z głównych ról u boku najlepszych polskich aktorów, ale przede wszystkim o uzależnieniu, z którym się zmagał przez lata i o swoim stosunku do wiary…

„Dziennikarze uwielbiają takie historie i trochę to wykreowali. Bóg zawsze był blisko mnie, tylko ja byłem daleko od niego. Zażywałem narkotyki od czternastego roku życia, przez dwadzieścia lat. Pokończyłem wszystkie możliwe ośrodki leczenia uzależnień. I po tych wszystkich terapiach doszedłem do momentu, w którym wszystko straciłem. A potem chciałem sobie udowodnić, że potrafię kontrolować narkotyki i alkohol. Mieszałem wszystko ze wszystkim, brałem rano i przed snem. Z tych wszystkich „mikstur” chciałem znaleźć tę jedną, która da mi szczęście. Okazało się, że to niemożliwe. I doszedłem do momentu, w którym nie potrafiłem żyć ani z narkotykami, ani bez nich”.

Koterski przyznaje, że lata uzależnienia miały ogromny wpływ na jego życie i postrzeganie świata. Nie było mu łatwo, jednak nie poddawał się i szukał pomocy wierząc, że ma w sobie siłę, by pokonać wewnętrzne demony.

„W końcu przyszedł taki dzień, że uklęknąłem i powiedziałem tak prosto z serca i szczerze: „Boże, zabierz mi tę obsesję brania, a zrobię wszystko, żeby już nigdy nie wrócić do narkotyków”. I tak się stało, przestałem odczuwać głód narkotykowy. Poczułem radość, ale z drugiej strony bałem się, żeby to nie zniknęło. Zacząłem ciężko pracować nad sobą i swoim uzależnieniem. Wiesz, ja się wychowałem w rozbitej rodzinie, byłem outsiderem, lubiłem świat wyobraźni i filmu”.

"Byłem outsiderem, lubiłem świat wyobraźni i filmu"

W trakcie rozmowy przyznał też, że praca nad samym sobą jest najtrudniejsza. Zwrócił również uwagę na fakt, że uzależnienie nie jest problemem wynikającym z brania używek – wszystko zaczyna się w psychice. W jego przypadku sięgnięcie po narkotyki było wynikiem braku narzędzi do radzenia sobie z emocjami i otaczającą rzeczywistością. Dodaje też, że nikt nie uczy nas jak przeżywać emocje i dbać o siebie. I to jest ważny temat – często bagatelizowany – który może prowadzić do wielu chorób.

„Zadręczam się wszystkim non stop. Rozpamiętuję przeszłość i martwię się o przyszłość, a to jest zabójcze. Podstawą jest to, żeby żyć tu i teraz. Tak jak w „Małych listach” Mrożka: „Życie to najbliższe pięć minut. Reszta to wyobraźnia”. (…) Z przeszłością chyba się pogodziłem. Ale wynika to też z miejsca, w którym jestem, bo dużo się zmieniło i czuję się szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Mam wspaniałą rodzinę, wartościowych ludzi dookoła siebie i pracę, która daje mi radość i satysfakcję”.

Lata walki o lepsze życie i pogodzenie się z przeszłością, jednak widmo powrotu problemów, które niegdyś rządziły całym światem może przytłaczać. Koterski przyznał, że czuje iż najgorsze ma już za sobą, a wiara umacnia go w tym poczuciu:

„W pierwszym roku ciągnęło mnie do substancji, do tego ukojenia. Było mi bardzo ciężko z emocjami, bo wiedziałem, że jak bym „walnął”, to bym tego wszystkiego nie przeżywał. Z doświadczenia osób uzależnionych wynika, że jak ktoś się pomodli rano i wieczorem, to nie sięga po używkę. Ja się tak modlę, ale czasem zapominam i panikuję, no bo się wstydzę uklęknąć gdzieś na środku ulicy. I tak, jak kiedyś szukałem stacji benzynowej, żeby zażyć coś w kiblu, tak teraz szukam toalety, w której mógłbym się spokojnie pomodlić. Bardzo mi to pomaga”.

"Czułem się luźny i silny, a tak naprawdę byłem przerażony" 

Na ekrany polskich kin niedawno trafił film „7 uczuć” Marka Koterskiego, w którym jego syn gra jedną z głównych ról. Przy okazji rozmyślań na temat życia aktor bezpośrednio mógł się odnieść do fabuły filmu, który również traktuje o relacjach dorosłych z dziećmi, o rozmaitych traumach i emocjach, które niejednokrotnie dusimy w sobie.

„To jest coś, czego nikt nas nie uczy – przyznaje Koterski i dodaje - umiejętność radzenia sobie z nawet najgorszymi emocjami, jakie nas spotykają. Ja się po czasie dowiedziałem, że alkoholizm czy narkomania to nie są choroby związane z używkami, tylko z nieradzeniem sobie z emocjami. Jak miałem kiedyś poprowadzić jakąś imprezę, to zawsze musiałem wyjść na scenę „walnięty”. Czułem się luźny i silny, a tak naprawdę byłem przerażony. Wydawało mi się, że facet nie może pokazać, że się boi. Ani kolegom, ani kobietom tym bardziej, bo będą go miały za jakiegoś mięczaka. Ale z moją narzeczoną stwierdziłem, że nie interesuje mnie związek na zasadzie udawania kogoś, kim nie jestem. Nie będę udawał macho skoro nie jestem macho. Nauczyłem się akceptować swoje wady i zrozumiałem, że pokazywanie swoich emocji i trwanie w prawdzie z samym sobą daje mi siłę i stanowi o prawdziwym męstwie”.

Michał Koterski, który do tej pory w swojej aktorskiej pracy miał zupełnie inne doświadczenia przyznał, że praca z takimi postaciami, jak Chyra, Więckiewicz, Woronowicz, Figura – była dla niego ogromnym, a początkowo nawet paraliżującym, wyzwaniem:

"Jak zobaczyłem obsadę, to byłem przerażony. Przez pół roku się przygotowywałem. Tekst miałem wykuty na blachę, chodziłem do szkoły, siadałem w ławce i podpatrywałem zachowanie dzieci. Wiedziałem, że w przygotowaniu muszę być krok przed nimi, żeby w ogóle ich doścignąć. Ale jak tam z nimi usiadłem… Napompowałem się cały. Byłem tak spięty, że Więckiewicz mnie walnął i mówi: „Oddychaj stary, bo zaraz tu zejdziesz” . (…) Wcześniej się nie rozwijałem, a teraz włączyłem ogromną pracę, nad głosem, dykcją. Ojciec mi kiedyś powiedział, że w tym zawodzie najważniejszy jest teatr. Że teatr to rozwój. Ja nie rozumiałem do końca, o czym on mówi, bo teatr nie wydawał mi się w tamtym czasie aż tak atrakcyjny. Dopiero jak zacząłem tam pracować, zobaczyłem, jaka to jest paleta emocji. Masz więcej możliwości, żeby wyrazić siebie. I ja dzięki pracy w teatrze zobaczyłem, że poza rolami komediowymi siedzi we mnie też potencjał dramatyczny. I to zaprocentowało w „7 uczuciach”.

Całą rozmowę znajdziecie TUTAJ.

Oceń ten artykuł 2 0

Ogólna ocena Misiek Koterski szczerze o swoich nałogach: "Boże, zabierz mi obsesję brania, a zrobię wszystko, żeby nie wrócić do narkotyków" to: 100% / 100%, uzyskana z: 2 głosów.