„Jakby ktoś wyciągnął gigantyczny korek”
O nadchodzącym żywiole poinformował europejski astronauta Alexander Gerst znany również jako „Astro Alex”. Kosmonauta zyskał międzynarodową sławę, gdy w sierpniu poszycie stacji orbitalnej zostało uszkodzone przez uderzenie niewielkiego meteorytu. Kiedy koledzy Alexandra szukali taśmy do zaklejania uszkodzeń podłogi, Gerst zatkał dziurę palcem.
Skala jest ogromna
Pod koniec ostatniego tygodnia „Trami” był tropikalną burzą, kiedy jednak dotarł nad ciepłe wody Morza Filipińskiego znacznie przybrał na sile. Tajfun osiągnął prędkość 300 km/h, co zakwalifikowało go do 5 kategorii w skali Saffira-Simpsona. W tym momencie żywioł osłabł i nie jest już „supertajfunem”. Przy obecnej sile wiatru, który wieje z prędkością 195 km/h.
„Trami” znalazł się w trzeciej kategorii skali. Jeśli obecna prognoza się utrzyma, tajfun uderzy w wyspy Ruikuku w tym w Okinawę, następnie skręci i będzie zmierzał na północny wschód. Następnie dotrze do prefektury Kogoshimy w południowej części wyspy Kiusiu.
Wiatr to nie jedyne zagrożenie?
Wraz z nadejściem tajfunu do Japonii wleje się tropikalna wilgoć. Na Kiusiu, może spaść nawet do 250 litrów na metr kwadratowy. Takie intensywne opady deszczu mogą prowadzić do powstania lawin błotnych czy powodzi. Jak przyznaje meteorolog z amerykańskiej stacji CNN Tom Sater: „Tajfun może spowodować zagrażające życiu osunięcia ziemi".
Autor: Katarzyna Solecka