Ratownicy TOPR przekonali się o tym w ubiegłym tygodniu. I nie chodzi tutaj o ogrom pracy związany z naprawą szlaków po ulewach czy o zgłoszenia wypadków. We wtorek po południu zadzwonił do nich turysta, który schodzi z Morskiego Oka na Palenicę i potrzebuje pomocy. Okazało się, że podczas zejścia... zgubił żonę.
TOPR wysłał ratownika, by poszukał kobiety samochodem. Na szczęście, udało się ją znaleźć całą i zdrową. Pracownik podwiózł ją na parking, gdzie czekał na nią zmartwiony mąż.
Okazuje się, że pomysłowość ludzka nie zna granic, a takie przypadki zdarzają się częściej niż nam się wydaje. Spora grupa Internautów twierdzi, że to wyjątkowo absurdalna sytuacja.