"Spędzimy tu na pewno jeszcze trochę czasu"
Na swoim blogu umieściła wpis podsumowujący grudzień. W kilku ostatnich zdaniach wspomniała o trudnych wydarzeniach, z którymi przyszło jej zmierzyć się w ostatnich dniach miesiąca. Jej córka trafiła pod opiekę lekarzy w Szpitalu Dziecięcym Polanki im. Macieja Płażyńskiego w Gdańsku. 34-latka podkreśla, że nie jest to dla niej łatwe, a cała sytuacja przysporzyła całej rodzinie wielu stresów i strachu.
Nie o takiej końcówce świąt marzyliśmy. Spędzimy tu na pewno jeszcze trochę czasu, ale w porównaniu do strachu, który przeżyłam, długi pobyt w szpitalu jest jak pstryczek w nos. Tym bardziej, że trafiłyśmy pod najlepszą możliwą opiekę. Personel Szpitala Polanki to dziś dla mnie prawdziwi bohaterowie. Jeśli nasz skarb wyjdzie stąd bez większego szwanku będzie to wyłącznie ich zasługa.
Grudzień kończy się zupełnie inaczej niż planowała
Razem z młodszą pociechą spędzi w placówce medycznej sylwestrową noc, a także przywita Nowy Rok. Chwilą ukojenia i sposobem na spędzenie czasu jest poezja, którą stara się zgłębiać, a która jest „podobno […] dobra na wszystko”. Po kilku bardzo nerwowych dniach w szpitalu, upomniałam się o stosik książek, które pozwalają mi wypełnić długie godziny oczekiwań na wyniki córeczki – tłumaczy. Kasia Tusk zaznacza, że postara się opowiedzieć więcej, gdy tylko burza emocji i nerwy opadną. Miesiąc ten nie kończy się dla niej tak, jak sama to planowała. Mam świadomość, że mógł się skończyć o wiele, wiele gorzej i to bardzo podnosi mnie na duchu. Boję się to powiedzieć na głos, ale podobno najgorsze już za nami – dodaje. Niczego nie chciała ukrywać, bo, jak sama wyjaśnia, udawanie, że jest idealnie byłoby nieuczciwe, głupie i zupełnie nie w jej stylu.