Wystarczy zmienić jeden prosty nawyk, aby zwiększyć swoje bezpieczeństwo w razie pożaru. Chodzi o zamykanie drzwi we wszystkich pomieszczeniach przed snem. To może nawet uratować nam życie – pisze portal edziecko.pl. Zamykanie drzwi do sypialni i innych pomieszczeń w domu rzeczywiście może znacznie zwiększyć nasze bezpieczeństwo. W razie pożaru w ten sposób jesteśmy w stanie „oddalić” zagrożenie.
Ten nawyk może uratować ci życie
O tym, jak wielką wagę ma zamykanie drzwi do poszczególnych pomieszczeń naszego domu, przekonując twórcy kampanii „Close Before You Doze”. Jej twórcy przekonują, że ogień w trakcie pożaru rozprzestrzenia się wolniej, kiedy i drzwi są zamknięte. Stanowią one barierę pomiędzy źródłem ognia a innymi pomieszczeniami. Zamknięte drzwi i okna odcinają dopływ tlenu do pokoju, w którym wybuchł pożar – a to właśnie on podsyca spalanie. Dodatkowo toksyczne produkty spalania docierają wówczas wolniej do innych pomieszczeń. Co więcej, zamknięcie drzwi daje więcej czasu na reakcję w przypadku pożaru, kiedy dosłownie każda sekunda jest cenna.
Kluczowe 3 minuty
3 minuty – tyle według strony „Close Before You Doze” mamy czas na opuszczenie pomieszczenia w razie pożaru. Jak zauważają twórcy kampanii, w dzisiejszych czasach – gdy wiele tanich mebli tworzonych jest ze sztucznych, łatwopalnych materiałów – ogień rozprzestrzenia się znacznie szybciej, a dym jest przez to bardziej toksyczny. Dla porównania, jeszcze 40 lat temu maksymalny czas, w którym należało opuścić płonące mieszkanie, mógł wynosić nawet 17 minut.
„Nasza kampania skupia się na prostych akcjach i łatwych zmianach nawyków, które mogą pomóc w krytycznych sytuacjach, opóźniając rozprzestrzenianie się ognia. To nie wymaga dużego wysiłku, wychodzenia z domu ani też dodatkowego kupowania czegokolwiek” – przekonuje Stephen Kerberz, przedstawiciel organizacji odpowiedzialnej za akcję „Close Before You Doze”.
Mylne pojęcie
Kerberz zauważa również, że wiele osób jest błędnie przekonanych, że otwarcie drzwi i okien w przypadku pożaru zwiększa ich bezpieczeństwo. Nic bardziej mylnego. „Tak, wypuszczasz dym na zewnątrz, ale za to wpuszczasz do środka powietrze. I to jest właśnie problem. Przy zamkniętych drzwiach i oknach ogień nie będzie miał tlenu, potrzebnego do procesu spalania. Przez to nie będzie się tak szybko rozprzestrzeniał, dając tym samym ludziom więcej czasu na opuszczenie miejsca pożaru” – tłumaczy ekspert.