Elon Musk ma transpłciową córkę
Elon Musk, jako miliarder i jeden z najbardziej wpływowych ludzi na świecie, przez cały czas jest w centrum zainteresowania. Jego wypowiedzi nieraz budziły społeczne oburzenie – szczególnie w 2020 roku, kiedy nazwał stosowanie zaimków "estetycznym koszmarem". 53-latek sam ma transpłciową córkę Vivian, która jest już po tranzycji i ogłosiła, że nie chce być w żaden sposób powiązana z biologicznym ojcem. Elon był ostatnio gościem podcastu Jordana Petersona, w którym ponownie wypowiedział się na temat swojego dziecka. Jego słowa znów nie przeszły bez echa.
"Mój syn został zabity przez wirusa przebudzonego umysłu"
W podcaście Petersona Elon Musk opowiedział o czasach sprzed tranzycji Vivian. Jego dziecko chciało rozpocząć proces korekty płci, a pierwszym krokiem była zgoda rodzica na przyjmowanie przez pociechę blokerów dojrzewania – to forma leczenia, która obniża poziom hormonów płciowych.
W zasadzie dałem się oszukać, abym podpisał dokumenty dla jednego z moich starszych chłopców. (…) To było zanim tak naprawdę rozumiałem, co się dzieje. Panował COVID, więc było dużo zamieszania i powiedziano mi, że on może popełnić samobójstwo, jeśli tego (przyjmowania blokerów – przyp. red.) nie zrobi.
Musk nazwał przyjmowanie blokerów "sterylizacją", mimo że badania wykazały brak ryzyka wystąpienia niepłodności po ich stosowaniu. Dalej miliarder wyznał, że jego syn został "zabity przez wirusa przebudzonego umysłu":
W zasadzie straciłem mojego syna. Nazywają to "deadnamingiem" nie bez powodu. Mój syn Xavier nie żyje, został zabity przez wirusa przebudzonego umysłu. (…) Przysiągłem, że po tym zniszczę wirusa i czynimy pewien postęp.
Elon Musk w ten sposób przekazał, że korektę płci dziecka traktuje jak śmierć syna. W wypowiedzi użył słowa deadnaming. To pojęcie oznacza używanie wobec osoby transpłciowej imienia nadanego przy urodzeniu, czyli niezgodnego z tożsamością płciową. Deadnaming jest dla tych osób szczególnie bolesny, bo przypomina im przeszłość kojarzoną najczęściej z cierpieniem.